Na tej stronie znajdziesz najciekawsze artykuły o najwartościowszych suplementach i najskuteczniejszych lekach, wpływających na tężyznę fizyczną, estetykę ciała i stan zdrowia osób aktywnych fizycznie

Miłościwie nam panujący król Wandalów, Gąsiorek

11.12.2017 | Dawno, dawno temu... | 0 komentarzy

Autor: Sławomir Ambroziak

Każdemu Czytelnikowi, którego zainteresował tytuł tego artykułu, znana jest zapewne geneza sporu pomiędzy teorią allochtoniczną a autochtoniczną. Tak dla porządku warto jednak przypomnieć, że teoria allochtoniczna głosi, iż słowiańscy przodkowie Polaków przyszli na swoje ziemie dopiero w średniowieczu, a wcześniej mieszkali tutaj Celtowie, Germanie i Irańczycy. Teoria autochtoniczna widzi natomiast w Polakach potomków ludności zamieszkującej nasze ziemie już przed wieloma tysiącami lat.

Chociaż źródła pisane mówią wprost o obecności Słowian na ziemiach polskich w starożytności (Getica Jordanesa), a archeologia bada jedynie elementy kultury materialnej, to allochtoniści, sprytnie manipulując pokrętnymi interpretacjami, wskazują argumenty wspierające ich teorię. W tej sytuacji rozstrzygające zdanie może mieć genetyka, z uwagi na swój ścisły charakter. A badania genetyczne już w tej chwili pokazały, że mieszkańcy dzisiejszej Polski są bez wątpienia potomkami ludzi mieszających Europę Środkową przynajmniej od epoki brązu.

Na dzień dzisiejszy genetyka nie rozstrzygnęła jednak definitywnie sporu, a jedynie wymusiła zmianę narracji części środowisk allochtonicznych. Niektórzy allochtoniści przyznali więc, że jakaś ludność przedsłowiańska zamieszkiwała nasze ziemie w epoce brązu, ale została wyparta z niej przez Germanów w epoce żelaza. Tak więc w okresie wpływów rzymskich ziemie polskie miały być zasiedlone głównie przez plemiona germańskie, a po ich odejściu w okresie wielkiej wędrówki ludów powstałą pustkę osadniczą wypełnili we wczesnym średniowieczu powracający z prypeckich bagien Słowianie. Wydaje się, że i ten nowy wariant teorii allo zweryfikowała już genetyka, albowiem spośród sześciu próbek archeologicznego DNA przypisanych ludności gockiej, trzy okazały się faktycznie najbliżej spokrewnione z dzisiejszymi nacjami celto-germańskimi, dwie ze słowiańskimi, a jedna wskazywała na mieszane pochodzenie germańsko-słowiańskie. Nie może więc być mowy o wyparciu ludności przedsłowiańskiej z ziem polskich przez Germanów w epoce żelaza i okresie wpływów rzymskich, a co najwyżej o jakiejś formie kohabitacji dwóch (lub większej liczby) etnosów. A że przy tym przynajmniej jedna z próbek „gockiego DNA”, jak wykazali genealodzy genetyczni, najsilniej koreluje ze wszystkich współczesnych nacji europejskich z dzisiejszymi Polakami, dlatego nie może być też mowy pustce osadniczej, która była dotąd filarem teorii allochtonicznej.

W tej sytuacji cześć allochtonistów znowu zmieniła narrację, wyrażając pogląd, że większość germańska pozostała jednak w ziemi polskiej, tyle że została zdominowana językowo i kulturowo przez nieliczną awangardę zamieszkujących wschodnie rubieże świata germańskiego Słowian. Tak więc, w zgodzie z tą nową koncepcją allo, mielibyśmy uwierzyć, że prawdziwymi autochtonami na ziemiach polskich byli Germanie, którzy ulegli slawizacji we wczesnym średniowieczu. I choć wydaje się to niezwykle mało prawdopodobne i niezgodne ze zdrowym rozsądkiem, to jednak warto rozważyć i taki scenariusz na poważnie. A że podobny pogląd możemy zweryfikować jedynie na gruncie językowym, dlatego warto sięgnąć do poruszanego już w literaturze tematu zagadnienia – imiennictwa wschodniogermańskiego.

Słowiańskie imiona tzw. Germanów Wschodnich, zamieszkujących na przełomie er nasze ziemie, były zawsze poważnym problemem dla allochtonistów. Allochtoniści radzili sobie z tym problemem na dwa sposoby: albo podważali wiarygodność źródeł podających takie imiona, albo – gdy pierwsza taktyka okazywała się nieskuteczna – dorabiali do członów imion słowiańskich germańską etymologię. Nie chcę przywoływać tutaj źródeł, których wiarygodność bywa podważana, jak np. latopis Duklanina czy historia Wandalów Nugeta, a w których wandalscy czy herulscy władcy m.in. to: Svevlad, Visislaus, Vitislaus, Wisimar, Miesiclaus czy Radagaisus, tylko polecę Czytelnikom lekturę iberyjskich inskrypcji oraz dokumentów z przełomu starożytności i średniowiecza, okresu i obszaru rządów wschodniogermańskich, pośród których pojawiają m.in. takie imiona, jak: Crecemirus, Damiro, Godemiro, Gramila, Gualamira, Gualamirus, Gudileuva, Lubinus, Miro, Odisclus, Onemirus, Radagajs, Rademirus, Ragimiru, Ranisclus, Ricimer, Salamirus, Sueredus, Suimirus, Sinthiliuba, Sundemirus, Suniemirus, Swintila, Victemirus, Vistisclo, Vistremiro, Vitisclus. Możemy dodać jeszcze garść imion władców gockich i wandalskich, odnotowanych m.in. przez Jordanesa i Prokopiusza: Chindasuinth, Filimer, Gelimer, Liuva, Radagaisus, Reccared, Recceswinth, Suintila, Valamir, Vithimiris, Wisimar. Widzimy, że w wielu przypadkach mniej i bardziej poważani autorzy zgadzają się ze sobą.

Niektóre z tych imion, choć mocno zniekształcone językiem zapisu (łaciną), wprost krzyczą swoją słowiańskością. I chociaż skrybowie dopasowywali tutaj nieporadnie znaki łacińskiego alfabetu do poznanych ze słuchu dźwięków, to i dzisiaj bez trudu odczyta niektóre z tych imion a nawet zrozumie ich znaczenie każdy spacerowicz przechadzający się po warszawskich Łazienkach, gdy tylko przedstawimy mu powyższą listę. Weźmy więc tak dla przykładu: Krzesimir, Godzimir, Radogoszcz, Radzimir, Ranisław, Świerad, Święciluba, Sędzimir, Lubin, Luba, Święciło, Chwalimir, Widzimir. Natomiast berliński przechodzień spod Bramy Brandenburskiej, gdy spojrzy na tę samą listę, najpierw wybałuszy gały, potem połamie sobie język, a na koniec popuka się w głowę i odeśle Cię do wszystkich diabłów. Na pewno nie uwierzy, że takie imiona nosili jego przodkowie. (No, chyba że Mu przypomnisz, iż jego rodzinne miasto zwało się wcześniej Bralin a jego praszczur był zniemczonym przez Franków Połabianinem.) A nam każą w to wierzyć germańscy językoznawcy, przy braku choćby jednego głosu sprzeciwu ze strony slawistów. Prosty zabieg polega tutaj na przypisywaniu słowiańskim wyrazom germańskiej etymologii, jak np. w przypadku członów imion -slaw i -mir. Tak więc np. w pierwszym członie zapisywanym w dopasowaniu do łacińskiej fonetyki jako -sclus, germańscy językoznawcy widzą: -gisclus, -isclus, to -gīslaz „hostage, sprout”, zaś w drugim: -mirus, -mero, PGmc *mērjaz „famous, excellent” (Wikipedia, hasło: Germanic personal names in Galicia). Jeżeli chodzi o wyraz mir, to pewnie wszyscy wiemy, że również w naszym języku wstępuje on w znaczeniu „sława”, więc i logika nakazuje, by przy ewidentnie słowiańsko brzmiącym imieniu sięgnąć do leksyki słowiańskiej. Warto porównać też produktywność tego członu imiennego; w językach słowiańskich mamy całą masę imion z członem mir, podczas gdy w germańskich ostało się tak naprawdę chyba tylko jedno – Waldemar, czyli zniekształcone, słowiańskie Wladimir. Nawiązując natomiast do członu sław, należy wyjaśnić, że Rzymianie często (choć nie zawsze) rozbijali trudną do wypowiedzenia w ich języku zbitkę sl za pomocą wtrąconego k, jak chociażby w łacińskim zapisie nazwy rzeki WisłaViscla. Przy czym, jak zresztą to widać w zapisach, mieli zwyczaj dodawać do imion swoją ulubioną końcówkę -us. Ponieważ jednak nie rozróżniali dźwięków oddawanych dziś przez spółgłoskę w i samogłoskę u i oba zapisywali jednym znakiem (v transliterowanym obecnie na u), dlatego – gdy imię słowiańskie kończyło się na w – nie zapisywali podwójnie u, by uniknąć otrzymania trudnego do interpretacji zapisu typu: slauus, sclauus. Dlatego też właśnie skracali ostatecznie ten człon do slaus, slus, sclaus, sclus, tak jak w łacińskich zapisach imion władców słowiańskich: Boleslaus, Boleslus, Bolesclaus, Bolesclus. I chociażby właśnie te średniowieczne, łacińskie zapisy imion władców słowiańskich zaświadczają o tym, że na powyższej liście mamy do czynienia ze słowiańskim członem imienniczym sław, a nie rzekomo germańskim gīslaz.

Niektóre z wypisanych powyżej imion, pomimo ewidentnie słowiańskiego brzmienia, mogą sprawić trudność w odczytaniu i interpretacji statystycznemu Kowalskiemu; np. imię Chindasuinth. Ale wystarczy jedynie zerknąć do jakiegoś słownika etymologicznego lub staropolskiego, by sobie przypomnieć, że na potomstwo mówiliśmy dawniej czędo, cędo, co do dziś zachowaliśmy w wyrazie szczątek (Bruckner, 1985; Bańkowski, 2000; Boryś, 2006). No i teraz już wyraźnie widzimy imię Czędoświęt, które najprościej wytłumaczymy jako Dziecię Mocy.

Ale nawet imiona wodzów zachodnich plemion germańskich, uznawanych powszechnie za praojców dzisiejszych Niemców, takich jak Cheruskowie, choć również w łacińskim (lub greckim) zapisie, brzmią jakoś dziwnie znajomo: Arminius, Segimerus, Hariomeros, Inguiomerus. (O imionach Cherusków pisał niedawno więcej Adrian Leszczyński.) Gdy odrzucimy charakterystyczne dla łaciny i greki końcówki, bez trudu odczytamy: Jarmin (Jarzmin), Sędzimir, Jaromir. (Pierwsze głoski to często tzw. protezy, które mogą znikać lub pojawiać się np. w postaci j, h, w.) I wprawdzie trochę problemu sprawi nam ostanie imię, ale tu znowu możemy zajrzeć do słownika etymologicznego. A w słowniku tym przeczytamy, że nasze słowiańskie wyrazy węgieł, ągł, ugla oznaczały pierwotnie „zagięcie” (Boryś, 2006; Brückner, 1985). Gdy do tego jeszcze przypomnimy, że w językach bałtyjskich i zachodniosłowiańskich (Nalepa, 1964) samogłoska nosowa ę była czasami przekształcana przez tzw. wymowę asynchroniczną do dźwięku in (stąd nasze gwarowe winkiel i niemieckie Winkel – „węgieł”), a w łacinie klasycznej ui czytano jak li, już bez trudu odczytamy zlatynizowane, „germańskie imię” Inguiomerus  jako Ęgliomir, Węgliomir, Węglomir, Węgłomir, a najprościej wytłumaczymy jako Otoczony Mirem, Otoczony Chwałą.

Ponieważ zawodowi slawiści nabrali wody w usta, dlatego – jak zwykle w podobnej sytuacji – za pióra chwycili amatorzy. O słowiańskich imionach „Germanów” pisali niedawno Ireneusz Ćwirko i Adrian Leszczyński. Adrian Leszczyński stworzył nawet kilka znakomitych artykułów obejmujących tę tematykę, z których jeden zatytułował: „Słowiańsko brzmiące imiona dawnych Germanów”. Do tych brzmiących słowiańsko zaliczył imiona Gensericus i Coniaricus. Imiona te, faktycznie, brzmią niezwykle słowiańsko, więc aż prosi się, by odczytać je jako Gęsierzyk czy Koniarek. Pierwsze imię jako Gęsierzyk proponował właśnie czytać Ireneusz Ćwirko. Jako Gąsiorek czytali je Paweł Szydłowski i Adrian Leszczyński. Przy czym Adrian Leszczyński podał szeroką motywację swojej propozycji. Autor zwrócił uwagę, że wiele imion słowiańskich to w rzeczywistości zdrobnienia, a Słowianie często nadawali tzw. imiona proste od nazw zwierząt. To oczywiście prawda, a ogólnie odzwierzęce imiona były popularne pośród dawnych społeczeństw totemicznych. Formalnie wywód autora wygląda poprawnie, rodzi jednak pytanie: czy faktycznie tak wielki wódz, jak Genezeryk, który powiódł Wandalów do Afryki, miałby zwać się tak niezwykle plebejsko – Gąsiorek? Teoretycznie sytuacji takiej nie możemy wykluczyć… Ponieważ tzw. Germanie Wschodni (Goci, Wandalowie, Burgundowie, Słewi), na co wskazują wyniki badań genetycznych, byli prawdopodobnie germańsko-słowiańskimi konfederacjami plemiennymi, nadanie podobnego imienia wodzowi jednej z takich konfederacji mogłoby mieć miejsce przy założeniu, że jej członkowie zapomnieli już jego faktycznego znaczenia, a miano to weszło na dobre do tradycji imienniczej. Nie wydaje się jednak prawdopodobne, aby w tamtych czasach doszło do jakiejś zbiorowej amnezji, skoro i dzisiaj znakomicie rozumiemy znaczenie nazwy osobowej Gąsiorek. Możliwe jednak, że w świadomości naszych przodków podobne imię nie miało wydźwięku umniejszającego. Nasi przodkowie posługiwali się nagminnie imionami zdrobnionymi a zdrobnień nie wstydzili się wcale słowiańscy książęta, tak jak np. Mieszko czy Drożko. Dziś nie zdajemy sobie sprawy z tego, że ogromna ilość słowiańskich nazw osobowych to w rzeczywistości dawne zdrobnienia; np. nazwiska zakończone na -ic, -ec. A to z tego powodu, że te przyrostki zdrabniające (formanty deminutywne) już dawno przestały być produktywne, a w roli tej zastąpiły je inne: -ik, -ek. Tak więc dawniej Gąsiorek mógł być po prostu synem Gąsiora, w czym nie znajdowano by nic umniejszającego, albowiem gąsior to pierwotnie łabędź, czyli ptak będący symbolem waleczności (Kempiński, 2001), a nie głupoty (np. głupia gęś), jak w dzisiejszych czasach.

W przypadku poprawianego na Koniarka Coniarica dochodzi jeszcze jeden problem… W językach słowiańskich określano wykonawcę czynności, często rzemieślnika, poprzez dodanie do wyrazu podstawowego przyrostka -ar, który Polacy zmiękczali do -arz. Stąd też np. wytwórca stołów to stolar, stolarz. Natomiast zdrobnieniami urabianymi przez przyrostek -ek, -ik, -yk przezywano rzemieślniczych pomocników, czeladników – np. stolarek, stolarzyk – po czym przezwiska te weszły do imiennictwa. Ogólnie przyjmuje się jednak, że czeladnicze przezwiska weszły do imiennictwa dopiero w dobie rozwoju rzemiosła, czyli gdzieś w późniejszym średniowieczu. Nie musimy jednak trzymać się sztywno podobnego datowania, tym bardziej w odniesieniu to tak starego fachu, jak pasterstwo. Ale w przypadku Koniarka, tak samo zresztą jak Gąsiorka, napotykamy na jeszcze inne trudności natury formalnej…

Podstawowym problemem jest mnogość imion starogermańskich zaopatrzonych w człon ric, rig, rec, req, tłumaczony jako „potężny, możny, szlachetny, wielmożny, pan, władca” (Wikipedia, hasło: Germanic personal names in Galicia). Chodziłoby więc tutaj o ten sam wyraz, który widzimy obecnie w postaci przymiotnika, np. w angielskim rich i niemieckim reich – „bogaty”. Staroangielski wyraz rice oznaczał „silny, potężny, wielki, wspaniały, możny, wysoki rangą, zamożny”, staronordycki rikr, szwedzki rik, duński rig i starofryzyjski rike – „zamożny, potężny”, holenderski rijk, gocki reiks i stro-wysoko-niemiecki rihhi – „władca, potężny, bogaty”, a galijski rix (występujący również jako człon imion złożonych) i staroirlandzki ri (dopełniacz rig) – „król”. A wszystkie te wyrazy pozostawały i pozostają w związku z łacińskim rex (dopełniacz regis) i sanskryckim raj, raya – „król” (Online Etymology Dictionary). Przy czym warto dodać, że sanskrycki wyraz rayi używany był również w znaczeniu „bogaty, bogactwo, skarb, majątek” (spokensanskrit.org).

Tak więc słowiańskie zdrobnienia, w których przyrostek zdrabniający -ik pojawia się po r, naśladują człon imion w postaci wyrazu ric, w związku z czym mogą być błędnie interpretowane, a zbieżność fonetyczna może być tu jedynie przypadkowa. Ta zbieżność fonetyczna może jednak mylić również w drugą stronę… Mogą istnieć np. zdrobnione imiona słowiańskie, które weszły do imiennictwa germańskiego, uznane przez Germanów za swoje, z uwagi na powszechny człon rik. Podejrzewam, że sytuacja taka mogła mieć miejsce w przypadku imienia Małdrzyk (prawdopodobnie odpowiednika nazwy osobowej Miarka, albowiem małdr był rodzajem miary zbożowej) przerobionego na Maldric, gdyż pochodzenie tego drugiego podawane jest jako nieznane (names.org).

Duża popularność angielskiego wyrazu rich sprawia wrażenie wysokiej jego frekwencji w językach germańskich, a tym samym wskazuje na typowo germańskie pochodzenie imion z członem imienniczym ric. Ponieważ wyraz ten w różnych wersjach fonetycznych i podobnych znaczeniach pojawia się w językach germańskich, italo-celtyckich i indo-irańskich, dziwnie by wyglądało, gdyby nie był obecny w centrum indoeuropejskiego areału językowego, czyli w językach bałtosłowiańskich. Znajdujemy go oczywiście i tutaj, tyle tylko, że musimy nieco dokładniej poszukać…

Na przykład w języku starolitewskim w postaci rikys (Kempiński, 2001) i znaczeniu „król”, jak również w staropolskim w postaci rej i znaczeniu „przywódca” (Boryś, 2006). Natomiast reszka to awers monety pokazujący jej nominał, czyli określający wartość. Mieliśmy również staropolską nazwę zboża – reż (rosyjskie roż, serbskie raż, czeskie reż, litewskie rugys), z której do dziś pozostało nam jeszcze „ścięte zboże” – rżysko, ale wyrazu zboże używaliśmy w tamtych czasach ogólnie w odniesieniu do „majątku, bogactwa”. Stąd i nazwa pogańskiego boga, bożka słowiańskiego – Rigł, pojawiająca się też w starych nazwach miejscowych typu Rgilew, Rgielsk (Brückner, 1985). Dzisiaj wyraz raj rozumiemy na gruncie wiary chrześcijańskiej  jako „królestwo niebieskie”, ale w czasach pogańskich oznaczał on „bogatą, szczęśliwą krainę, do której trafiają dusze zmarłych” (Boryś, 2006). Mamy też wyraz rzesza (staropolskie rzysza), pozostający w związku z dzisiejszym niemieckim Reich – „państwo” – i staroirlandzkim rige – „królestwo”, w znaczeniu „tłum, gromada, państwo”, a który egzystuje też w czeskim jako říše w znaczeniu „monarchia, imperium, cesarstwo, królestwo, państwo” (Boryś, 2006). I tak samo wyraz rzecz w szczególnym znaczeniu „państwo, królestwo”, jak w przypadku określenia rzeczpospolita.

Skoro więc mamy w słowiańszczyźnie wyrazy związane etymologicznie z germańskim rik, nasuwa się pytanie, dlaczego wyraz ten nie pojawia się jako człon imienniczy w imionach słowiańskich…? To jednak wcale nie jest takie pewne, jak chociażby widać po teonimie Rigł i eponimie Rgilew, Rgielsk, ale żeby sprawę dokładnie wyjaśnić, nalży sięgnąć do źródłosłowu wyrazów związanych z rik

Wyraz ten pochodzi najprawdopodobniej od praindoeuropejskiego *rek – „krzyczeć, mówić”. Stąd mamy dzisiaj np. czasownik rzec i rzeczownik rzecz, a więc pierwotnie „coś, o czym się mówi”. Ale dawniej używaliśmy też wyrazu rzecz w znaczeniu „mowa, język, słowo” (dzisiaj nazwę rzeczownik zawęziliśmy tylko do jednej grupy wyrazów). Tak samo było w prasłowiańskim i starocerkiewnosłowiańskim, a do dziś jest np. w czeskim i rosyjskim (Boryś, 2006). Dlatego np. język Drzewian połabskich nazywany był przez nich samych: venskă rec (Polański, 1994). Wprawdzie czasownika ryczeć używamy głównie w znaczeniu „wydawać donośny głos”, to jednak w kaszubszczyźnie rëčec oznacza również „śpiewać” (Boryś, 2016). W sanskrycie wyraz rig oznaczał „hymn”, czyli „pieśń pochwalną” (stąd Rygweda – Wiedza o Hymnach), a pochodził od ṛg, ṛ́c – „chwała, sława, wiersz” (Wiktionary, hasło: Rigveda). Również w naszym rodzimym języku jednym ze znaczeń wyrazu rzecz jest „utwór literacki, muzyczny” (Słownik Języka Polskiego PWN). W znaczeniu „utwór literacki, pieśń, poemat” używany był w słowiańszczyźnie również wyraz słowo, co mamy zaświadczone np. w zabytku literatury staroruskiej – Słowo o wyprawie Igora. Zwróćmy więc uwagę, że w wielu obszarach znaczeniowych wyrazy rzecz i słowo bywały synonimami. A to nasuwa przypuszczenie, że pierwotnie człon imienniczy rek, rik pełnił zbliżoną funkcję do członów -sław, sławo-; -chwał, chwali- i mir (ten ostatni nie w znaczeniu „pokój”, ale „uznanie, chwała, sława”). W tym przypuszczeniu utwierdza nas szczególnie podane wyżej, sanskryckie rig w znaczeniu „chwała, sława”. Wyraz sława pochodzi przecież również od słowo, gdyż sławny to: „ten, o którym się mówi”.

Aby przetestować tę hipotezę, musimy poszukać w słowiańszczyźnie imion tworzących kalki semantyczne, zaopatrzonych alternatywnie w wyżej wymienione człony. Podejrzane wyda się nam np. imię Sobieraj, dziś funkcjonujące już tylko jako nazwisko, którego znaczeniowym odpowiednikiem mogło być imię Sobiesław.

Spójrzmy też na imię bułgarskiego króla – Bogorys, od którego może wywodzić się powszechne dziś w słowiańszczyźnie imię Borys. W roli kalki semantycznej mielibyśmy tu imię Bogomir oraz Bogusław, Bogosław i Boguchwał, Bogofał, a to ostatnie również w wersjach z odwróconym szykiem: Chwalibog, Chwaliboż, Falibog, Faliboż. W tej sytuacji niektóre niby germańskie imiona z hiszpańskiej listy nie brzmią już tak germańsko… np. Leoverig (według językoznawców – człon leov to ten sam, co leub, w znaczeniu „ukochany, umiłowany”). Mamy bowiem takie słowiańskie imiona, jak Lubosław, Lubomir i Lubochwał, a dużo do myślenia daje też dzisiejsza nazwa osobowa, czyli nazwisko, czyli wcześniejsze imię – Lubierek (WikiTree). Nazwisko to daje do myślenia, albowiem pojawia się przy nim kolejny problem związany z całym tym zagadnieniem…  Otóż wysoka produktywność przyrostka zdrabniającego -ek, -ik może powodować, że opatrzone nim imiona (dziś nazwiska) po głosce r odczytujemy automatycznie jako zdrobnienia, nie podejrzewając nawet, że mogą pochodzić od imion złożonych z użyciem członu imienniczego -rek, -rik. Teraz już wiemy, że wysoka produktywność członu imienniczego -rik w imiennictwie germańskim, a niska lub prawie zerowa w słowiańskim, może być jedynie mylnym wrażeniem. Na poparcie tego wniosku znajdziemy za chwilę jeszcze kolejne przykłady…

Jako następne weźmy na tapetę imię księcia połabskich Wagrów – Sederyg. Tak się szczęśliwie składa, że imię to znajdujemy również na hiszpańskiej liście rzekomych imion germańskich w męskiej formie Senderic i żeńskiej Senderiga, i to tuż obok imion Santimir, Sendamir i Sundemir. Wersję tego imienia znajdujemy bez wątpienia w dzisiejszym polskim nazwisku Sendorek. Natomiast trzy kolejne imiona z dokumentów i inskrypcji hiszpańskich to trzy wersje imienia Sędzimir, Sędomir (czeskiego, ruskiego i południowosłowiańskiego Sudomir), znanego również pod postacią eponimu miasta Sandomierz. No i również tutaj mamy wersję z członem imienniczym -sławSędzisław, Sędosław.

Ciekawego materiału do dociekań językowych dostarcza też imię księcia Obodrytów – Czedrog. Możemy odnieść bowiem mylne wrażenie, iż imię to składa się z dwóch powszechnych, słowiańskich członów imienniczych – cze (od cześć) i drog (od drogi), takich jak występujące np. w imieniu Czesław i Drogomir. Przeczy jednak temu wersja tego imienia używana przez zniemczonych Słowian Połabskich w formie Czedrek, poświadczona w dokumentach np. jako personalia osobnika Czedrek von Lipowitz (Jürgen Sarnowsky, Universität Hamburg, 1999-2017). Dlatego mogło dojść w tym przypadku do upodobnienia imienia Czedrek do imion z członem drog, co dało Czedrog. Niekoniecznie jednak, albowiem rok jest obocznością rek, co powoduje, że w dzisiejszej polszczyźnie mamy nie tylko czasownik rzec, ale też rokować w znaczeniu „prowadzić rozmowy, pertraktować, zapowiadać” oraz czasowniki prorokować i wyrokować.  Ostatecznie w imieniu Czedrog, Czedrek należy więc widzieć inne dwa człony: czed i rok, rek. Przy czym czed to znany nam już człon z imienia Czędoświęt, związany z wyrazem czędo, cędo określającym potomstwo. Tak więc imię Czedrog, Czedrek możemy najprościej wytłumaczyć jako Dziecię Sławy. Imiona z tym członem znajdujemy również na hiszpańskiej liście imion germańskich: Kenderedus, Cendamiro, Zendasindo. W tym przypadku wyjątkowo należy się zgodzić z językoznawcami germańskimi, że ich pierwszy człon pochodzi od pragermańskiego *kenþan – „dziecko”, tak samo jak np. dzisiejsze niemieckie kind w tym samym znaczeniu. Jednak późnołaciński zapis w postaci cend możemy odczytać w łacinie ludowej jako czend, a w łacinie zgermanizowanej – jako cend. Natomiast zapis zend na germańskim gruncie językowym to fonetycznie dokładny odpowiednik słowiańskiego cęd. Tak więc Prasłowianie musieli mieć w swoim dawnym arsenale nazewniczym również takie imiona (lub podobne), jak Częderad – Dziecię Szczęścia, Czędemir – Dziecię Chwały i Czędesąd – Dziecię Sprawiedliwości, gdyż wyraz sąd oznaczał dawniej również „sprawiedliwość” (Boryś, 2006).

Wprawdzie ilość starogermańskich imion z końcówką ric była naprawdę duża, to jednak do imienniczego kanonu europejskiego weszły jedynie nieliczne… chyba tylko Ryszard, Henryk, Fryderyk i Eryk. A i w przypadkach tych imion możemy mieć wątpliwości, co do germańskiej proweniencji niektórych z nich. Przyjrzyjmy się tak dla przykładu imieniu Ryszard, z uwagi na jego popularność ukształtowaną zapewne legendą Ryszarda Lwie Serce… We wczesnośredniowiecznych, germańskich dokumentach z obszaru Hiszpanii zapis tego imienia znajdujemy w dwóch wersjach fonetycznych: Ricardo (to też dzisiejsza, hiszpańskojęzyczna wersja imienia Ryszard) i Recaredus (Reccared w zapisach kronikarzy wczesnośredniowiecznych). Tak więc dugi człon tego imienia to w rzeczywistości rad, a nie ard. W tym członie musiało często dochodzić do przestawki, o czym zaświadcza imię króla Sklawinów – Ardagast, będące metatezą Radagast, Radogost, Radogoszcz – imienia, które było z kolei odwrotnością Gościrad, Gościerad. Tak też i dzisiejszy, germański Richard to wcześniejszy, słowiański Recerad, Rzeczerad, czyli jakby etymologiczny odpowiednik imienia Radosław lub Radomir (Rademirus w zapisach hiszpańskich). Mieliśmy też prawdopodobnie odwrotność imienia Rzeczerad w postaci Radoryg, zachowany w eponimie wsi Radoryż, jak również w zapisach germańskich imion z Hiszpanii, w formie Retericus i w postaci z przestawką – Ardericus. Ardaryk to też imię sławnego króla Gepidów. W zapisach hiszpańskich i u wczesnośredniowiecznych kronikarzy znajdujemy jeszcze inne wersje imion z członem rec jako pierwszym, poprzedzającym drugi człon typowo słowiański: Ricimer, Recemirus, Recemera, Recesenda, Recesindus, Recesuinda, Recesuindus, Recceswinth. Musieliśmy mieć więc w dawnej słowiańszczyźnie imiona: Recemir, Rzeczemir; Recesąd, Rzeczesąd i Recześwięt, Rzecześwięt oraz ich żeńskie odpowiedniki.

Na powyższych przykładach widzimy więc, że imion zaopatrzonych w człon rik, rek mamy w słowiańszczyźnie całkiem sporo. Podejrzewam, że gdyby dobrze poszukać, zalazłoby się ich znacznie więcej. Wystarczy tylko zerknąć na hiszpańską listę, by jednym rzutem oka wyłapać: Balderico (dzisiaj nazwisko Walderek), Domerigo (dawne imię Domierek), Engorigus (dzisiaj nazwisko Węgorek), Savaricus (prawdopodobnie Slawarek, Sławarek z często gubionym w tym członie l, ł w wymowie germańskiej, jak np. w przypadku imienia Stanisav), Sendericus (dzisiaj nazwisko Sęderek), Spendaricus (dzisiaj nazwisko Święciarek) oraz Venetericus, Venedericus – nazwiska Wędrzec i Wędrzyc (porównaj imię Wędzimir). W przypadku tego ostatniego imienia – to nawet autorzy hasła Wikipedii traktującego o wczesnośredniowiecznych, germańskich imionach z Hiszpanii przyznają: to PGmc *wenedaz „Vendian, Slav”.

A kiedy już ustaliliśmy, co oznaczał człon imienniczy rek, rik i że był on powszechny w imionach słowiańskich, możemy przejść do wyjaśnienia znaczenia imion Coniaric i Genseric.

Według autorów hasła Wikipedii, pierwszy człon imienia Coniaric (Coniaricus w zapisie z łacińską końcówką) ma pochodzić od pragemańskiego  *kunjan – „plemię, ród, naród, nacja”, z którego pochodziło np. gockie kuni – „rodzina, ród”. Prawdopodobnie jednak również Prasłowianie używali wyrazu kuni, kunia w tym samym znaczeniu. Świadczą o tym chociażby derywaty tego wyrazu w postaci kunne – „opłata bartnicza od pnia, czyli rodziny pszczelej” i kunica, kuna – „opłata za dziewczynę wychodzącą za mąż, czyli zakładającą rodzinę”. Przy czym wyrazem kuna określano w staropolszczyźnie potencjalną protoplastkę kolejnego rodzinnego pokolenia, czyli „dziewczynę, pannę”, do czego nawiązuje np. greckie mykeńskie kunaja – „kobieta”, starogreckie gune – „kobieta”, tureckie kuma – „kochanka, nałożnica”, kaszubskie kuna – „suka”, czy też staroindyjskie kanya – „dziewczyna, panna, dziewica, córka”. Tak w ogóle, to kuni pochodzi od wyrazu kien, czyli „pień”, używanego również w językach słowiańskich w znaczeniu „plemię, ród, pokolenie”. Przy czym postulowane przez językoznawców jego prasłowiańskie brzmienie w postaci *kъnь wskazuje, że musiał on brzmieć wcześniej lub alternatywnie jak kuni, albowiem ъ to krótkie u a ь to krótkie i. Wyraz ten był członem imienniczym imion germańskich, chociaż nie aż tak popularnym, jak mogłoby się wydawać. W starych annałach znajdziemy bodaj cztery utworzone z tym członem imiona germańskie: Koniarik (Coniaricus w zapisach z Hiszpanii), Kunimund (Unemundus w zapisach z Hiszpanii), Kunibert i Kunrad, czyli – w obecnie obowiązującej wersji – Konrad (Onaredus w zapisach z Hiszpanii). Jako człon imienniczy imion słowiańskich wyraz ten był zapewne nie mniej, a nawet bardziej produktywny. Zobaczymy to, gdy prawidłowo zinterpretujemy człon imion słowiańskich uni. A więc uni nie pochodzi, jak twierdzą nasi językoznawcy, od unie – „lepszy”, ale od kuni – „ród, rodzina”, albowiem inicjalna głoska często odpada w wyrazach, w tym również w imionach, jak np. w Chwalibóg – Falibóg, Chwalimierz – Falimierz (porównaj imię króla gockiego – Filimer), Chwalisław – Falisław. W przypadku członu kuni widzimy to wyraźnie na przykładzie imion Huniemir – Uniemir, Unimir; Kunrad, Konrad – Unirad, Onaredus; Kunimund – Unemundus oraz Kuniej (dzisiaj nazwisko) – Uniej. A tutaj pełna lista imion słowiańskich z członem imienniczym kuni: (k)Unimir, (k)Uniemir, (k)Unisław, (k)Uniesław, (k)Uniemysł, (k)Uniewit, (k)Unirad, (k)Unierad, (k)Unisz, (k)Unosz, (k)Unich, (k)Unik, (k)Uniej. Ostatecznie należy więc uznać, że Koniarik było formą imienia Huneryk, Huneric (imię afrykańskiego króla Wandalów) i pierwotnie znaczeniowym odpowiednikiem imion typu Unisław, Unimir czy Rodzisław, Rodzimir, które należałoby tłumaczyć je jako Chwała Rodu. Dzisiaj imię  to pozostało zapewne w nazwisku Kunierek oraz nazwie mazowieckiej wioski Unierzyż, czyli niechybnie wcześniejszym eponimie Unieryg, Kunieryg.

Drugie miano znamy ze spolszczonej wersji imienia najsłynniejszego króla Wandalów – Genzeryk, zapisywanej w annałach jako Genseryk, Gejzeryk, Geiserich, Gaiserich, Kenserich, a w dokumentach i na inskrypcjach hiszpańskich – jako Geserigus i Censerigus. Warto zwrócić uwagę na fakt, że ten sam człon imienniczy pojawia się w zapisach hiszpańskich, w imionach Gesmira i Gesmiro, pozostających bez wątpienia w związku ze słowiańskim imieniem Kaźmir, Kazimir, Kazimirz, Kazimierz, pojawiającym się również w postaci Keźmirz – np. Keźmirz Jaśmont czy Keźmirz Lange, jak też w zgermanizowanych formach typu Kazemir, Kasemir. Wygląda więc na to, że chodzi tutaj o ten sam człon imienniczy, który jest podstawą form imienia Kazimierz. W dzisiejszej Hiszpanii i Portugalii imię Gesmiro przetrwało w postaci Casimiro, a w Galicji, na terenie której odnotowano najwięcej wczesnośredniowiecznych imion „germańskich”, w formach Casemiro i Casamiro.

Wprawdzie językoznawcy uważają, że człon imienniczy kaz pochodzi od czasownika kazić – „niszczyć”, ale wypadnie nam po raz kolejny się z nimi nie zgodzić. Wydaje mi się, że zmyliły ich tutaj przezwiska typu Kazidąb, Kazimąka, Kazimleko, Kaziród, Kazirola, które trafiły do arsenału nazw osobowych na przełomie XIV i XV wieku (Bańkowski, 2000). Przede wszystkim interpretacja imienia Kazimierz brzmi w tej sytuacji nieco niezgrabnie; byłby to bowiem ktoś, komu życzono by niszczenia pokoju czy sławy. Musicie przyznać, że brzmi to nieco dziwnie… Dlatego nie należy mieć wątpliwości, że człon ten pochodzi od szeroko reprezentowanych w słowiańszczyźnie wyrazów typu knaz, knez, kneź, kniaź, knes – „władca, książę”. Tak więc pierwotne imię Knaźmir mogło oznaczać Sławny Książę, co już znacznie lepiej przystaje do ulubionego imienia słowiańskich władców, aniżeli Niszczyciel Sławy. Co utwierdza nas w tym przekonaniu? A no może w pierwszej kolejności dwie alternatywne wersje dociekanego w tym miejscu imienia Kenserich, w formie Kneserich i Keserich, spotykane obecnie jako germańskie nazwiska, tak samo zresztą jak nazwisko Kenserich. Warto przy tym zauważyć, że tytuł knes pojawia się też w języku połabskich Stodoran w postaci kes (Boroń, 2010). Natomiast postać na g, czyli gnez, gneź, gnieź, znajduje poświadczenie w nazwie książęcego grodu – Gniezno, wywodzonej od wyrazu kneź przez Lelewela, Balzera i Hensela (porównaj nazwy miejscowe typu Księżno). Te różne warianty tytułu władcy pochodzą od starosłowiańskiego wyrazu knęg, rekonstruowanego przez Miklosicha, jak podaje Sławski, na podstawie cerkiewno-słowiańskiego zapisu knęgi żidovьstii – „królowie żydowscy” (Sławski, 1953). Ponieważ głoska g ulega często w językach słowiańskich zmiękczeniu (porównaj np. wyrazy księga i książka), dlatego mieliśmy też staroruską wersję tego wyrazu w postaci knęzь. Natomiast podane wyżej formy, jak np. kneź, to efekt denazalizacji, czyli pozbawienia samogłoski ę jej charakteru nosowego. A te zjawiska fonetyczne znakomicie tłumaczą nam oboczności rzeczonego tutaj imienia w formach Genseryk i Geserigus, gdzie sekcja en jest refleksem nosowego ę w postaci tzw. wymowy asynchronicznej lub po prostu sposobem zapisu wynikającym z braku w łacinie znaku wyrażającego samogłoskę ę.

Podobny refleks ę widzimy w formie Censerigus. A tu należy przypomnieć, że w łacinie ludowej i średniowiecznej znak c przed samogłoską e mógł być czytany jak nasze dzisiejsze cz, dlatego np. imię Czesław wyglądało w zapisie łacińskim jak Ceslaus. Teraz wypada zestawić fonetyczny zapis imienia Czenszerigus z jedną ze staropolskich postaci wyrazu „książę” – czansz (Ostrowska, 1969). Przywołajmy w tym miejscu jeszcze jedną staropolską formę tytułu „książę” – czusze (Ostrowska, 1969). A to w tym celu, by zestawić ją ze starosłowiańskim imieniem Czusław, które może być wariantem imion Czasław i Czesław (w zapisie łacińskim Ceslaus), jak również np. z imionami Czesmir i Cieszmir (porównaj wyżej podane, hiszpańskie zapisy Gesmiro i Gesmira). W ten sposób uświadomimy sobie, że te człony imiennicze nie pochodzą, jak się zazwyczaj uważa, od wyrazów czujność , cześć, czaić czy cieszyć, ale od czansz, czusze – „książę”. Pomiędzy członami imienniczymi kaz i czes widzielibyśmy więc taką samą oboczność, jak pomiędzy czasownikami kaz-ić i czez-nąć, wywodzonymi przez językoznawców z jednego źródła. Musieliśmy mieć też w dawnej słowiańszczyźnie imię Gesław, gdyż przemawiają za tym eponimy niemieckich i polskich nazw miejscowych: Geslau i Gesławice (porównaj inne nazwy miejscowe: Čáslav, Czesławice). Istniało również imię Gęsław, które dzisiaj funkcjonuje już tylko jako nazwisko. A tutaj jedno imię w wariantach Gęsław i Gesław znakomicie motywuje nam formy Genserik i Geserik. Ostatecznie należy więc uznać, że mieliśmy kiedyś imię Gęserek, Genserek, Geserek, które było odpowiednikiem semantycznym imienia Gęsław, Gesław oraz popularnych do dziś imion Włodzimierz i Władysław, i mogło być rozumiane jako Słynny Władca lub Władca Sławy, albo życzeniowo: Obyś Był Sławnym Władcą. A kontynuację tradycji tego imienia znajdujemy zapewne we współczesnym, polskim nazwisku Kazierek i jego germańskim odpowiedniku Kaserich, czyli bez wątpienia wcześniejszym imieniu Knazierek, występującym dzisiaj w zgermanizowanej wersji jako podane już wcześniej nazwisko Kneserich.

W tym miejscu wypada zakończyć dociekania odnośnie imion Huneryk i Genzeryk; na marginesie – imion królów Wandalów utożsamianych przez kronikarzy z Polakami i Słowianami. To jednak nie koniec…! W źródłach znajdujemy dużo więcej imion niby-germańskich, wymagających dogłębniejszej analizy. Ale to już temat na kolejną dyskusję…

Literatura:

Bańkowski A. „Etymologiczny słownik języka polskiego”. Warszawa. PWN 2000

Boroń P. „Kniaziowie, królowie, carowie… Tytuły i nazwy władców słowiańskich we wczesnym średniowieczu”. Katowice. Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. 2010

Boryś W. „Słownik etymologiczny języka polskiego”. Kraków. Wydawnictwo Literackie. 2005

Brückner A. „Słownik etymologiczny języka polskiego”. Warszawa. Wiedza Powszechna. 1989

Kempiński A. M. “Encyklopedia mitologii ludów indoeuropejskich”. Warszawa. Iskry. 2001

Nalepa J. „Jaćwięgowie. Nazwa i lokalizacja”. Białystok. Białostockie Towarzystwo Naukowe. 1964

Ostrowska E. „Staropolskie zmiany w wyrazach ksiądz, księga”. Język Polski. Towarzystwo Miłośników Języka Polskiego. 1969

Polański K. „Słownik etymologiczny Drzewian połabskich”. Tom 6. Warszawa 1994

Sławski F. „Słownik etymologiczny języka polskiego”. Kraków. Towarzystwo Miłośników Języka Polskiego. 1953

 

 

Facebooktwitterlinkedin