Kończę kolejny cykl, mam 42 lata i już mam wstępne spostrzeżenia. Tym razem na max. dawce dobowej w tym cyklu (100mg DHEA/dobę) byłem 3 tygodnie. Obecnie schodzę - jestem na 75mg/dobę. Siła niezaprzeczalnie urosła. Progres niezaprzeczalnie ok 10% wzrostu siły. Generalnie odczucia miałem pozytywne - czułem tzw. moc. Była ona wyczuwalna najbardziej przy dniach, w których dopięte były - dieta (w sensie dodatniego bilansu kalorii) i odpoczynek (nocny + dzienna drzemka do 1h przed treningiem - tylko w dni treningowe). Z minusów muszę nadmienić odczuwalny ból stawów oraz kontuzję przy ścięgnach lewego uda, której nabawiłem się przy treningu nóg ponad miesiąc temu (przy wyciskaniu ciężaru na maszynie skośnej). Obecnie sytuacja wraca do normy ale kontuzja ta ciągnie się dość długo. Wzrost siły po DHEA był oczywiście odczuwalny i we wspomnianym wyciskaniu nogami. To spowodowało, że do wózka ważącego ok 100kg dokładałem nawet 310kg. Do tego dołożyłem zbyt niskie opuszczanie ciężaru i poczułem to coś - naderwanie. Miałem przedsmak tego jak stosując dodatkowe wspomaganie trzeba szczególnie zachować dobrą technikę, aby sobie kuku nie zrobić. Poza tym reszta ścięgien w porządku
Z lekcji na przyszłość - trzymanie techniki. Poza tym jestem zadowolony 100% z DHEA ELJOT, który nabywam w aptece. Do tego codziennie 3mg melatoniny na noc. Nie wspominam też o tym, że przez cały czas jestem na kreatynie (monohydrat) używanej tylko w dni treningowe w dawce 3-5g przed i po treningu (+ standardowo suplementacja dodatków takich jak białko, bcaa, witaminy i minerały, omega3, żeń-szeń, i parę innych wynalazków typu Beta-Alanina, Cytrulina, Ashwaganda+Guarana, Tribulus itp...).
Ostatnio zakupiłem też coś na kształt FLEXI-Drink, w celu wspomagania regeneracji stawów. Chyba przy tego typu preparatach zostanę już na dłużej, co zapewne zwiększy koszty suplementacji. Ale cóż - starość, nie radość