poszło 100g mleczka w miesiąc - czyli wychodzi ponad 3g dziennie a to raczej bardzo duża dawka
nie zauważyłem żadnych efektów anabolicznych, metabolicznych, prozdrowotnych, redukcji stanu przemęczenia, jakiegoś szalejącego libido, wzrost nasienia itd także moi drodzy mleczko pszczele a raczej powinno zostać nazwane "kit" pszczeli to dosłowna lipa - jest faktem, że nie zakraplam oczu i zapewne coś tam prozdrowotnie na oczy działa ale za tą kasę to już lepiej kropelki kupić
jest jeszcze mały margines błędu bo na usprawiedliwienie trzeba dodać, że grudzień to wóda, wóda, wóda, dwa razy się przeziębiłem, drugim razem to mogła być grypa z tym nowym wirusem ale wyszedłem z tego bez antybiotyków i to w 5 dni także .... jaka zasługa mleczka nie wiadomo, zapewne znikoma - przez pierwsze dwa dni leciała wit C "liposomalna" domowej roboty a potem dodałem aspirynę Bayerowską i po 5 dniach byłem zdrowy, także też nie wiem czy to po wit C czy aspirynie - ale najważniejsze, że zdrowy a w domu chodziłem potrójnie ubrany w kalesonach choć mam w chałupie ukrop, cały czas się pociłem chociaż nie miałem gorączki a stan podgorączkowy a jak się rozebrałem to skóra mnie tak bolała jakby mnie ktoś rozrywał - co za licho, zwożą te zagraniczne wirusy w święta do kraju i mamy efekt
no ale mam następne 100g mleczka także do dzieła, zamierzam się spiąć do jakichś super treningów - na dzień dzisiejszy jestem roztrenowany i nic mi się nie chce ale zobaczymy .... za miesiąc co pokaże drugie podejście