Autor: Sławomir Ambroziak
Słowa kluczowe: rak trzustki, apigenina, luteolina, gemcytabina, chemioterapeutyki, białka antyapoptyczne, apoptoza.
Mówiąc o chorobie nieuleczalnej (przynajmniej do niedawna), możemy mieć na myśli agresywne postacie raka trzustki. Zgodnie z wynikami badań naukowców z Uniwersytetu Londyńskiego zagrożenie tym typem nowotworów niepokojąco wzrasta; wysuwają się one na czołową pozycję wśród zdiagnozowanych przypadków nowotworów w Europie i USA, gdzie w przeciągu ostatniego dziesięciolecia ilość tego typu przypadków wzrosła ponad 3-krotnie. Ze względu na niespecyficzne objawy wczesnej fazy i najczęściej bezobjawowy przebieg początkowy, choroba jest zazwyczaj rozpoznawana dopiero w jej zaawansowanym stadium. Zapadalność na raka trzustki jest na świecie bardzo zróżnicowana, ale największa w krajach wysokorozwiniętych, takich właśnie jak kraje europejskie i Stany Zjednoczone, gdzie rak ten stanowi czwartą z kolei przyczynę zgonów z powodu nowotworu złośliwego. Rak trzustki zajmował do niedawna trzecią pozycję pośród diagnozowanych nowotworów przewodu pokarmowego, ale w tej chwili przesunął się na drugą i dziś stanowi ok. 4% wszystkich nowotworów złośliwych. Oprócz skłonności genetycznych, które rozpoznajemy po występowaniu nowotworu u krewnych, jako czynniki sprzyjające rozwojowi raka trzustki wymieniane są najczęściej: palenie papierosów, wysoki udział mięsa w diecie, cukrzyca i choroby przyzębia oraz stany zapalne tego narządu.
Najczęściej stosowanym w chemioterapii raka trzustki lekiem jest gemcytabina. Lek ten jest syntetycznym analogiem jednego z naturalnych nukleozydów budujących nić DNA. Kiedy komórka wprowadzi ten nieprawidłowy nukleozyd do nici DNA, rozpoznaje błąd i przerywa replikację, czyli nie dokonuje podziału. A kiedy nie może się podzielić, ulega apoptozie, czyli wchodzi na szlak programowanej śmierci komórkowej. Gemcytabina jest szczególnie groźna dla tych tkanek, które regenerują się i rozrastają poprzez szybkie podziały komórkowe, a więc właśnie przede wszystkim dla nowotworów. Problem z w tym, że nowotwory uczą się walczyć ze skutkami działania leku, m.in. zwiększając produkcję białek antyapoptycznych, hamujących programowaną śmierć ich komórek, czyli apoptozę. A to powoduje, że z czasem skuteczność działania takiego leku przeciwnowotworowego słabnie.
Naukowcy poszukują sposobów, by ominąć ten problem, m.in. testując związki hamujące produkcję białek antyapoptycznych w komórkach nowotworowych. Dysponując przesłankami z innych źródeł, dr Jodee Johnson i prof. Elvira de Mejia z University of Illinois postanowiły przetestować pod tym kątem apigeninę i luteolinę – dwie naturalne substancje roślinne z grupy flawonoidów. Flawonoidów dostarczamy organizmowi głównie poprzez spożycie pokarmów roślinnych, czyli owoców i warzyw. Flawonoidy długo znane były tylko z jednej funkcji i nazwane witaminą P od angielskiego słowa „permeability” (przepuszczalność), z uwagi na zdolność do obniżania przepuszczalności ścian naczyń krwionośnych i hamowania na tej drodze krwawień oraz powstawania wybroczyn. Dzisiaj wiemy oczywiście znacznie więcej o znaczeniu tych składników pokarmowych dla zdrowia, a na pierwszy plan wysuwają się siłą rzeczy ich właściwości przeciwnowotworowe.
Nasze badaczki ustaliły, że wprawdzie oba flawonoidy wykazują aktywność przeciwnowotworową, to jednak apigenina działa tutaj skuteczniej od luteoliny. Okazało się, że komórki najbardziej agresywnych linii ludzkiego raka trzustki giną najbardziej gremialnie, gdy przez 24 godziny pozostają pod wpływem apigeniny, a przez kolejnych 36 – gemcytabiny. Oba leki stosowane dokładnie w tym samym czasie działają dużo słabiej, z uwagi na silną antyoksydacyjną aktywność apigeniny, albowiem wolne rodniki tlenowe są wyzwalaczami procesu apoptozy.
Ale również sama apigenina, bez współudziału jakiegokolwiek chemioterapeutyku, okazywała się w tym badaniu niezwykle skuteczna. W badanych bowiem liniach spontanicznej, samoistnej apoptozie ulegało 8,4% komórek nowotworowych, ale po potraktowaniu linii dawką tego flawonoidu, ilość komórek, które poległy w samobójczym procesie programowanej śmierci komórkowej, wzrosła do 43,8%. Autorzy dodatkowo wyjaśnili, że w zdrowych komórkach trzustki, na które działa apigenina, dochodzi do aktywacji produkcji czynników przeciwzapalnych, utrudniających skutkującą przerzutami inwazję komórek nowotworowych.
Tak więc apigenina ma szansę sprawdzić się nie tylko jako lek w monoterapii czy terapii skojarzonej z chemioterapeutykami w leczeniu raka trzustki, ale również jako skuteczny środek profilaktyczny, chroniący przed chorobą nowotworową tego narządu i jej dalszymi konsekwencjami egzystencjalnymi.


