Akurat te blokery aromatazy miałem pod ręką, więc ich użyłem. Obojętne mi który zadziałał, pewnie oba, chodziło mi wyłącznie o potwierdzenie czy niski estradiol = brzydki zapach u mnie.
Nakłoniła mnie do tego m.in. lektura zagranicznych for na których zdarzały się wypowiedzi kobiet które pisały, że podczas menopauzy gdy poziom estro spada to zdarzały się im takie problemy jak uderzenia gorąca czy brzydki zapach ciała.
Choć zdaje sobie sprawe, że facet to nie baba.
barney1234 - mi soja podnosiła estro i na dobre mi to wyszło, poza tym przy jednoczesnym podniesieniu estro rósł też teść, więc chyba nie ma się co bać, np. gino.
Ale jednak wszystko należy testować na sobie, jaki ma wpływ. Ja np. przez ponad rok nie brałem się za soje, bo sądziłem, że to przez estro mam brzydki zapach - wszak wszędzie przy opisie dutasterydu (który zapoczątkował u mnie problemy z zapachem) było info - obniża dht a podnosi teścia i estro. I to rzekomo do takiego stopnia, że zalecane jest branie jednocześnie inhibitorów aromatazy. A tutaj prosze - zupełnie inaczej się u mnie okazało.
Podobna rzecz ma się z wierzbownicą, która mi wcześniej pomagała. Musiała chyba jednak działać estrogennie, potwierdzają to niektóre laski na forach, które po jej użyciu odczuwały skutki podniesionego estro, np. podlanie wodą. A według np. strony bodajże różańskiego wierzbownica jest inhibitorem aromatazy o_0
Aktualnie stosuję miętę pieprzową od 3 dni. Według wielu badań działa antyandrogennie (obniża teścia ogólnego, wolnego, dht), ponoć podnosi estro, choć tutaj zbyt wielu info nie ma.
P.S
Jeszcze przypomniało mi się info o cynku, może się komuś przyda. Ponoć jako bloker 5-alfa-reduktazy zaczyna działać dopiero od ok. 50mg dziennie, poniżej tej dawki wręcz przeciwnie - nasila ją.