Biniu wkońcu udało mi przebrnąć przez dość długiego arta.
Z teorią jem/nie jem to mogę podać z autopsji niestety.
Podczas studiów właśnie bardzo podobnym systemem szedłem, raz nie było kasy na żarcie, raz czasu i przemęczenie bo zajęcia, koła , egzaminy więc właśnie takie odżywianie w kratkę odchodziło. To mogło być najgorsze co może być takie najadanie z nadmiarem kalorii na noc
Waga w 2 miesiące (okres przed sesyjny = koła zal i sesyjny = egzaminy) 10 kg do przodu a lat każdy wie ile jest kształcenia w PL
Zajęcia wogóle nie dostosowane do zdrowego trybu życia . Początek dnia 8.00 w środku może jedno okienko (marny ww obiad) i labory po 8h non stop (analizy, syntezy i inne). Powrót do domu 21.00- 21.30 i nauka do północy do kolejnego koła (przeładowanego programu) na 8.00 . A koła wejściówki przed KAŻDĄ laborą żeby na nią wpuścili=cały semestr zapieprz. Tak wyglądało życie studenta chemii na jednej z wyższych uczelni Państwowych.
Medyczna, biotech i chemia tylko tyle zajęć a reszta się śmiała i uczyła tylko podczas sesji.
Badania, badaniami ale ja się z nimi nie zgodzę bo organizm (przynajmniej mój) wariował na takiej diecie.
Trzeba wziąć jeszcze predyspozycje genetyczne pod uwagę (ale pominę to)
Teraz próbuję dojść do stanu z przed i zdrowia ale ciężko jak cholera :/