W sumie to takie rozważania, jak yoha i acetyl-l-karnityna na tak czy nie są niewinne w kontekście dzisiejszych realiów. Jak powiedziałem znajomym że planuje wypróbować l karnitynę to się za głowę złapali. Ona uchodzi za wydmuszkę i shit, a proponowany jest od razu clen itd. Tyle że ja lubię być duży, a jakieś spalanie to jest tylko prewencyjnie, żeby sie lżej czuc. Półmaraton pobiegłem na masie 114 kg. Ale to przecież szaleństwo.