Na tej stronie znajdziesz najciekawsze artykuły o najwartościowszych suplementach i najskuteczniejszych lekach, wpływających na tężyznę fizyczną, estetykę ciała i stan zdrowia osób aktywnych fizycznie

GRANAT: Męski Owoc

14.05.2012 | Legalne anaboliki, W zdrowym ciele... | 0 komentarzy

Autor: Sławomir Ambroziak

Słowa kluczowe: granat, kwas elagowy, zaburzenia erekcji, potencja, libido, prostata, siła mięśniowa, tlenek azotu, Viagra, testosteron, DHEA, insulina, beta katenina, aromataza, estradiol, 3 beta adiol, kortyzol.

Atrybutem prawdziwego mężczyzny jest siła fizyczna i sprawność seksualna. Ten stereotyp wykreowała ewolucja: siła mięśni potrzebna była samcom do polowania i obrony stadła, zaś sprawność seksualna zapewniała przedłużenie gatunku. Gdy z wiekiem słabnie libido i muskulatura, facet przestaje czuć się 100-procentowym mężczyzną. Panowie zawsze starają się odsunąć ten przykry moment w czasie. Młodzi też często pragną być silniejsi i sprawniejsi, by lepiej radzić sobie w środowisku i w sprawach sercowych. Wielu więc z nich – młodszych i starszych – korzysta z siłowni i rozmaitych suplementów diety, a panom po pięćdziesiątce lekarze serwują rozmaite kuracje hormonalne, wzmacniające muskuły i libido. Warto więc wiedzieć, że do arsenału środków wspomagających atrybuty męskości – zgodnie z tradycją medycyny ludowej i osiągnięciami współczesnej nauki – powinniśmy włączyć owoce granatu. Amerykanie wpadli na to już jakiś czas temu; jak podaje Ludwig Manfred Jacob: spośród wszystkich soków owocowych – Amerykanie spożywają najwięcej właśnie soku z granatów.

Mity i badania

Granat plasował się zawsze w czołówce pokarmów afrodyzyjnych – wzmagających miłosne rządze. Już Egipcjanie łączyli tę roślinę z miłością, erotyką i zmysłowością, i popijali wino z wyciśniętych owoców – sdh, by wzmocnić potencję seksualną. Grecy wierzyli, że pierwsze drzewo granatu zasadziła bogini miłości – Afrodyta – na Cyprze, skąd to dopiero rozpowszechniło się po całym starożytnym świecie, aż po Indie, a jego owoce wypełniła krew boga płodności – Dionizosa. W świecie islamskim, grant przewijał się często w naukach miłosnych szejka Nefzauiego. W kulturze hebrajskiej, owoc grantu utożsamiano z męską siłą witalną i w związku z tym nazywano – ‘jabłkiem Adama’. Podstawowym remedium medycyny tybetańskiej na impotencję był lek o nazwie ‘Se-bru 11’ (granat 11). W rzeczywistości preparat ten składał się z 11 roślin (stąd symbol ‘11’), jednak medycy tybetańscy zawsze nadawali każdemu lekowi nazwę rośliny stanowiącej podstawę jego receptury. Generalnie starożytni przypisywali owocom grantu właściwości afrodyzyjne, odmładzające, przedłużające życie, zwiększające płodność, wzmacniające i regenerujące. Co najciekawsze – empiryczne doświadczenia starożytnych potwierdzają w znacznym stopniu współczesne badania naukowe. A ponieważ dziś rozmawiamy o atrybutach mężczyzny, dlatego najciekawsze będą tu prace potwierdzające dodatni wpływ granatu na siłę mięśniową i potencję seksualną…

Forest badał w 2007 roku wpływ konsumpcji soku z granatów na zdolności seksualne mężczyzn z ciężkimi i średnio-ciężkimi zaburzeniami erekcji. Jednym z motorów tej pracy było doświadczenie Azadzoi z 2005 roku, w którym badacz wykazał poprawę parametrów erekcji u królików, między innymi w efekcie pojenia zwierząt sokiem z granatów. Forest podzielił panów na dwie grupy, najpierw podając jednej przez 4 tygodnie 8 uncji (236 ml -1 szklankę) soku z granatów, zaś drugiej – jako placebo – taką samą ilość podobnie smakującego napoju pozbawionego składników aktywnych. Po dwutygodniowej przerwie pomiędzy próbami – na kolejne 4 tygodnie zamieniono grupom oba napoje. Spośród 53 mężczyzn, którzy ostatecznie zakończyli badanie, 25 (47%) zgłosiło w specjalnym kwestionariuszu poprawę parametrów erekcji i jakości życia seksualnego podczas spożywania soku z granatów. Granat pomógł więc prawie połowie badanych mężczyzn i to w kilku przypadkach przy poważnych zaburzeniach erekcji powodowanych ciężkimi perturbacjami zdrowotnymi. Warto podkreślić, że jest to dokładnie taki sam wynik (47%), jaki osiągnął Park w 2005 roku, lecząc zaburzenia erekcji u mężczyzn popularną Viagrą, a jednie niewiele gorszy (vs 50%), jak wykazany w tym samym roku przez Greensteina dla równie popularnego leku wzmagającego potencję – testosteronu (do obu tych leków za chwilę jeszcze powrócę). Tak więc badanie Foresta na ludziach, jak też wcześniejsze doświadczenia Azadzoi na królikach, wydają się dowodzić, że wiara starożytnych w afrodyzyjne właściwości granatu nie była jedynie mitem, tylko miała pewnie rzetelne podstawy empiryczne.

Trombold badał z kolei w 2010 roku wpływ granatu na siłę mięśni średnio zaawansowanych, ćwiczących rekreacyjnie sportowców. Szesnastu panów, podzielonych na dwie grupy, spożywało tutaj pół litra soku z granatów lub smakującego podobnie napoju-plcebo przez 9 dni trwania testu. W piątym dniu badania sportowcy wykonali maksymalnie ciężki trening oporowy, polegający na uginaniu pod obciążeniem tylko jednego ramienia. W dwie godziny po zakończeniu próby, co normalne, siła napięcia mięśni ramienia w obu grupach uległa drastycznemu obniżeniu. Spadek siły w grupie granatu był jednak średnio o 1,3% większy, niż w grupie placebo, co mogło świadczyć o tym, że sok przyczynił się do cięższego przepracowania testu siłowego. W kolejnych godzinach było już tylko lepiej, co z kolei świadczyło o tym, że granat przyspieszał regenerację powysiłkową i rozwój siły mięśniowej; po 24 godzinach siła napięcia mięśni w grupie granatu była średnio o 1,6% większa, niż w grupie placebo, a po 48 – o ponad 7 procent.
Trombold powtórzył podobne badania w 2011 roku, na siedemnastu ćwiczących siłowo ochotnikach, uzyskując podobne rezultaty i potwierdzając ponownie pozytywny wpływ soku z granatu na tempo regeneracji powysiłkowej i rozwój siły mięśniowej.

Tajemnice granatu

Jak ustalił Ignarro w 2006 roku, sok z granatów neutralizuje wolne rodniki inaktywujące tlenek azotu (NO), a w ten sposób podnosi poziom, zwiększa aktywność i wydłuża czas działania tego hormonu gazowego. W tym samym roku, Pantuck zaobserwował 23-procentowy wzrost poziomu NO w surowicy krwi mężczyzn spożywających 8 uncji soku granatowego dziennie.

Tlenek azotu jest jednym z najważniejszych czynników kontrolujących erekcję… Pobudza produkcję komórkowego przekaźnika informacji – cyklicznego gunaozynomonofosforanu (cGMP), który rozkurcza mięśnie gładkie, a tym samym umożliwia wypełnienie krwią ciał jamistych prącia i uzyskanie wzwodu. Cykliczny GMP stymuluje też w jadrach syntezę testosteronu – hormonu o doniosłym znaczeniu dla stanu umięśnienia, libido i mechanizmów erekcji, o którym więcej napiszę za chwilę. Stosowana przy problemach z erekcją arginina jest np. prekursorem NO, podnoszącym poziom jego produkcji. Wspominana wyżej Viagra (sildenafil) działa natomiast w ten sposób, że blokuje fosfodiesterazę 5 (PDE5) – enzym rozkładający cGMP, przez co wzmacnia i wydłuża aktywność tego przekaźnika.

Tlenek azotu ma też ogromne znaczenie dla naszych mięśni szkieletowych…Bierze udział w samym akcie skurczu mięśnia, jak również rozszerza naczynia krwionośne tkanki mięśniowej, umożliwiając odpowiednie zaopatrzenie komórek mięśniowych w składniki energetyczne i budulcowe. Pobudza wytwarzanie mitochondriów – organelli komórkowych, przekształcających energetyczne składniki pokarmowe na energię użyteczną, napędzającą skurcze włókienek i produkcję białek mięśniowych. Aktywuje kinazy białkowe (specyficzne enzymy regulujące wzrost i metabolizm mięśni) oraz tzw. czynniki transkrypcyjne, pobudzające geny komórek do produkcji białek mięśniowych. Aktywuje komórki satelitarne – młode komórki mięśniowe, regenerujące i odbudowujące tkankę mięśniową. Utrzymuje w komórkach mięśniowych odpowiednią funkcjonalność dystrofiny – białka ochraniającego te komórki przed destrukcjami wynikającymi z naprężeń mechanicznych i odpowiedzialnego za zamianę kinetyki skurczów włókienek na rozwijaną siłę muskułów.

Owoce granatu obfitują w tzw. pozaodżywcze składniki pokarmowe, które – w odróżnieniu od składników odżywczych (cukrów, tłuszczów, białek, witamin i minerałów) – nie są nam niezbędne do przeżycia, wpływają jednak pozytywnie na funkcje życiowe, przebiegające w naszym organizmie. Znajdujemy więc tutaj głównie związki z grupy polifenoli, takie jak: kemferol, kwercetyna, naringenina czy luteolina, ale w największej obfitości – ellagotaniny, uwalniające kwas elagowy, przekształcany następnie przez florę jelitową w związki o bardzo wysokiej aktywności biologicznej – tzw. urolityny. Kwas elagowy wydaję się więc kluczem do prozdrowotnych właściwości granatu.

Atessahin badał w 2009 roku potencjalny, ochronny wpływ kwasu elagowego na destrukcję męskich gruczołów płciowych wywołaną polichlorowanymi bifenylami – syntetycznymi związkami chemicznymi, wykazującymi negatywną aktywność hormonalną, zanieczyszczającymi środowisko, przedostającymi się do naszego organizmu z mięsa i nabiału oraz innych produktów spożywczych, oferowanych w opakowaniach z tworzyw sztucznych. Kiedy podano szczurom najaktywniejszy związek z tej grupy – Aroclor – masa ich jąder obniżyła się średnio o ponad 4%, a poziom testosteronu spadł o blisko 29% w porównaniu z grupą kontrolną, nie eksponowaną na aktywność tej niebezpiecznej toksyny środowiskowej. Jednakże u zwierząt, którym obok Arocloru podawano kwas elagowy, nie dość, że nie zaobserwowano negatywnych zmian, to jeszcze odnotowano 3-procentowy wzrost masy jąder i ponad 7-procentowy wzrost poziomu testosteronu, w porównaniu z grupą kontrolną.

Nieco wcześniej, w 2007 roku, Turk badał u szczurów efekty spożywania soku z granatów na jakość spermy, gęstość produkujących ją komórek i poziom syntezy testosteronu. U zwierząt otrzymujących sok granatowy masa jąder podniosła się średnio o ponad 12%, a poziom testosteronu wzrósł o prawie 28%, w porównaniu ze zwierzętami pojonymi jedynie czystą wodą.

W pierwszych dniach maja 2012 roku, świat obiegła sensacyjna wiadomość – granaty mogą wzmagać potencję równie skutecznie, jak Viagra!!! Szkoccy naukowcy z Uniwersytetu Królowej Małgorzaty w Edynburgu (do badań prowadzonych przez ten zespół za chwilę jeszcze powrócę) podawali przez 2 tygodnie szklankę soku granatowego 58 ochotnikom w wieku od 21 do 64 lat. Kiedy w piętnastym dniu próby zmierzono poziom testosteronu, okazało się, że wzrósł on u wszystkich wolontariuszy, a wzrost ten mieścił się w przedziale pomiędzy 16 a 30 procent…!

Testosteron poznaliśmy przed chwilą jako podstawowy lek, stosowany powszechnie – obok Viagry – w impotencji i zaburzeniach erekcji. Testosteron to najważniejszy męski hormon płciowy (androgen), produkowany głównie przez męskie gruczoły płciowe – jądra. Testosteron zarówno kształtuje libido, poprzez wpływ na ośrodkowy układ nerwowy, jak też oddziałuje bezpośrednio na mechanizmy erekcji: zwiększa liczbę komórek mięśni gładkich prącia, utrzymuje wysokie ciśnienie krwi podczas wzwodu w ciałach jamistych, a do tego pobudza jeszcze produkcję syntazy NO, kaweoliny i transporterów argininy – białek zaangażowanych w syntezę tlenku azotu.

Testosteron to jednocześnie jeden z najważniejszych hormonów anabolicznych – kształtujących masę i siłę muskułów. Pobudza rozmnażanie komórek satelitarnych oraz ich dojrzewanie do dorosłych komórek mięśniowych. Aktywuje wspominane wyżej kinazy i czynniki transkrypcyjne, które z kolei pobudzają geny komórek mięśniowych do produkcji rozmaitych białek – strukturalnych, enzymatycznych i hormonalnych. Niektóre z tych białek bezpośrednio kształtują siłę i masę muskułów, podczas gdy inne, jak np. insulinopodobny czynnik wzrostu typu 1 (IGF-1), pośrednio – poprzez uruchomienie kolejnych, anabolicznych szlaków sygnałowych.

Kiedy światowej sławy endokrynolog, Jan-Ake Gustaffson, zaobserwował, że sok granatowy wykazuje zdolność inhibicji pewnych enzymów, zlecił Marii Norlin z Wydziału Nauk Biofarmaceutycznych Uniwersytetu w Uppsali przebadanie wpływu tego napoju na aktywność CYP7B1 – enzymu znoszącego aktywność niektórych hormonów płciowych. Ponieważ CYP7B1 dezaktywuje przede wszystkim dehydroepiandrosteron (DHEA), badaczka albo inkubowała ten hormon z samym enzymem, albo z enzymem i sproszkowanym sokiem z granatów. Jak się okazało – przemiana DHEA w nieaktywny metabolit była ponad 13-krotnie niższa w obecności sproszkowanego soku granatowego. Naukowcy doszli więc do przekonania, że regularne spożywanie granatów może przyczyniać się do utrzymania wyższego poziomu DHEA w organizmie i/lub wyższej jego aktywności w tkankach docelowych.

DHEA również zaliczmy do grupy androgenów – męskich hormonów płciowych, podobnych do testosteronu. Głównym miejscem jego produkcji nie są jednak jądra, tylko kora nadnerczy. Częściowo przemienia się on w testosteron, a częściowo działa samodzielnie na libido, erekcję i muskuły, podobnie do tego drugiego. Wprawdzie, jak się szacuje, DHEA wykazuje tutaj jedynie 10% aktywności testosteronu, to jednak – ponieważ męski organizm produkuje go kilkaset razy więcej – hormon ten może mieć niebagatelne znaczenie dla utrzymania siły mięśni i sprawności seksualnej.

Rośliny obfitujące w kwas elagowy, takie jak granat, są od tysięcy lat wykorzystywane z dużym powodzeniem przez ludowe systemy medyczne różnych nacji, jako środki przeciwcukrzycowe. Głównym hormonem regulującym poziom cukru jest insulina, przenosząca glukozę z krwiobiegu do tkanek. Podwyższony poziom cukru we krwi, w cukrzycy typu 2, jest przede wszystkim konsekwencją oporności tkanki mięśniowej na insulinę, kiedy to komórki mięśniowe nie odbierają we właściwym stopniu glukozy z krwiobiegu. Ponieważ insulina jest jednocześnie, obok testosteronu, jednym z najsilniejszych hormonów anabolicznych, dlatego cukrzycy i oporności insulinowej towarzyszy zazwyczaj też sarkopenia – postępująca utrata masy mięśniowej.

Mając na uwadze te fakty, Poulose postanowił sprawdzić w 2011 roku – czy w obecności kwasu elagowego komórki mięśniowe zwiększą wychwyt glukozy. Okazało się, że kwas elagowy zadziałał tutaj podobnie do insuliny – zwiększył wychwyt glukozy poprzez nasilenie translokacji transporterów glukozy (GLUT4) ku powierzchni komórek mięśniowych. Związek ten wykorzystał jednak szlak sygnałowy, niezależny od insuliny, aktywując trzy ważne kinazy – ERK 1/2 i PKC, ale przede wszystkim – AMPK.

Dwa pierwsze enzymy są niezwykle istotne dla utrzymania odpowiedniego stanu tkanki mięśniowej: aktywują czynniki transkrypcyjne, pobudzające geny do produkcji białek mięśniowych, aktywują translację – najważniejszy etap anabolizmu białek, biorą udział w regeneracji i przebudowie mięśni po wysiłku oraz stymulują rozmnażanie i zwiększają liczbę młodych komórek mięśniowych.

AMPK jest tutaj przynajmniej tak samo istotna: zwiększa wrażliwość tkanki mięśniowej na insulinę i IGF-1, pobudza enzymy usuwające białka mięśniowe uszkodzone wysiłkiem, stymuluje rozmnażanie mitochondriów i komórek satelitarnych, aktywuje niektóre czynniki transkrypcyjne i pobudza miogenezę – regenerację mięśni poprzez tworzenie nowych komórek mięśniowych. Co jednak najważniejsze – AMPK aktywuje pewne białko, nazywane beta kateniną, które aktywuje z kolei odpowiednie czynniki transkrypcyjne, pobudzające geny do produkcji znacznej liczby białek strukturalnych i funkcjonalnych – białek włókienek mięśniowych oraz czynników wzrostu i kolejnych czynników transkrypcyjnych, prowadzących procesy miogeniczne. Beta katenina jest tak ważna dla rozwoju muskulatury, że – gdy zablokowano wytwarzanie tego białka – doszło do całkowitego zniesienia odpowiedzi wzrostowej włókien mięśniowych na przeciążenia mechaniczne. I odwrotnie: kiedy doprowadzono do nadekspresji (nadprodukcji) beta kateniny – procesy naprawcze mięśni uległy znacznemu nasileniu, co przejawiało się między innymi intensywną aktywacją i proliferacją (rozmnażaniem) komórek satelitarnych oraz zahamowaniem redukcji ich liczby na drodze ‘samobójczej śmierci’ – apoptozy. Uznano więc, że beta katenina to czynnik niezbędny do stymulowanej treningiem hipertrofii tkanki mięśniowej, będący centralnym, molekularnym ogniwem, na którym zbiegają się liczne szlaki sygnałowe, kontrolujące rozwój umięśnienia.

Omówiony wyżej tlenek azotu bierze również udział w regulacji ciśnienia tętniczego – obniża jego wartość, rozkurczając naczynia krwionośne. Biorąc pod uwagę wyniki badań wskazujących na wysoki wzrost poziomu NO po spożyciu soku z granatu, Catherine Tsang, Gillian Wood i Emad Al.-Dujaili – wspominani wyżej naukowcy ze szkockiego Uniwersytetu Królowej Małgorzaty w Edynburgu – wykonali dwa badania, których wyniki zaprezentowali w 2011 roku, sprawdzające – czy picie tego napoju przyczyni się do obniżenia ciśnienia krwi. Dodatkowo, autorzy obserwowali – jak zachowa się tutaj kortyzol – hormon sprzyjający rozwojowi nadciśnienia.

W pierwszym badaniu, w którym brało udział łącznie 60 osób (22 mężczyzn i 38 kobiet), po 2 tygodniach spożywania pół litra soku granatowego dziennie, ciśnienie tętnicze wolontariuszy obniżyło się znamiennie, w stosunku do jego wartości z okresu przed rozpoczęciem badania. Znamiennie spadł też poziom kortyzolu w ślinie badanych osób.

W drugim doświadczeniu, 20 wolontariuszy podzielono na dwie, 10-osobowe grupy. Obie grupy poddano 30-minutowym ćwiczeniom o umiarkowanej intensywności, z tym że jednej podawano do picia po treningu pół litra soku granatowego, drugiej zaś – taką sama ilość płynu w postaci czystej wody. Po tygodniu takiego postępowania, w grupie granatu ciśnienie krwi – zarówno spoczynkowe, jak też powysiłkowe – było wyraźnie niższe. Niezwykle ciekawie zachowywał się również kortyzol: jego poziom w moczu osób pijących sok granatowy spadł średnio o ponad 32 procent. Jednocześnie wzrósł tutaj znacząco poziom kortyzonu – średnio o prawie 85 procent.

Kortyzon jest nieaktywnym prekursorem, przetwarzanym przez enzym 11 beta HSD1 w superaktywny biologicznie kortyzol. Tak dramatyczna zmiana stosunku kortyzolu do kortyzonu u osób pijących sok granatowy świadczy o tym, że składniki aktywne tego owocu są niezwykle silnymi inhibitorami 11 beta HSD1. Blokery 11 beta HSD1 to grupa pilnie poszukiwanych środków, służących leczeniu tzw. zespołu metabolicznego – coraz częściej odnotowywanej plagi cywilizacyjnej – perturbacji zdrowotnej, w której obserwujemy równoległe występowanie otyłości, cukrzycy i nadciśnienia. Hamowanie enzymu miałoby tutaj za zadanie obniżyć poziom kortyzolu – hormonu przyczyniającego się w największej mierze do rozwoju zespołu metabolicznego.

Jednak w kontekście dzisiejszych rozważań – podstawowe znaczenie będzie miał inny, niekorzystny efekt aktywności kortyzolu: związek ten jest najsilniejszym hormonem katabolicznym, pogarszającym konstytucję naszej muskulatury. Kortyzol jest zdeklarowanym przeciwnikiem testosteronu, hamującym zarówno produkcję tego hormonu w jądrach, jak też jego aktywność anaboliczną w komórkach mięśniowych. Kortyzol wpływa również negatywnie na funkcje rozrodcze i płciowe. Mówiąc krótko: mniej kortyzolu – to lepsza sprawność seksualna oraz większa masa i siła mięśniowa.

Jak widać – w tym miejscu znajdujemy klucz do tajemnicy granatu: swoje właściwości afrodyzyjne i wzmacniające, znane już starożytnym a potwierdzone przez współczesnych naukowców, owoc ten zawdzięcza bez wątpienia zespołowi składników czynnych, aktywujących odpowiednie kinazy oraz podnoszących w męskim organizmie poziom tlenku azotu, DHEA i testosteronu, a zmniejszających jednocześnie poziom kortyzolu.

Zdrowie jest najważniejsze…!

Za problemy z męską potencją i siłą odpowiada przede wszystkim pogłębiający się z wiekiem spadek poziomu DHEA i testosteronu, szczególnie – tego drugiego hormonu. Przy niskim poziomie testosteronu słabną i zanikają muskuły, obniża się libido oraz zdolność do uzyskania i utrzymania erekcji. Co ciekawe i nie do końca wyjaśnione – w starszym wieku potrzeba więcej testosteronu, niż w młodym, do pojawienia się wzwodu. Przy małej wartości hormonu u starszych panów, nie pomagają nawet takie środki, jak Viagra. Dopiero wyrównanie poziomu testosteronu przywraca wrażliwość organizmu na tego typu leki. Hormon ten jest więc podstawowym środkiem w leczeniu impotencji, zaś związki z grupy inhibitorów PDE5 działają tu raczej tylko pomocniczo. Obecnie zaleca się łączne stosowanie testosteronu i sildenafilu przy obniżeniu potencji i zaburzeniach erekcji, gdyż taka terapia skojarzona przynosi poprawę w znacznie większej liczbie przypadków, niż podawanie każdego z tych leków osobno. Wprawdzie testosteron i DHEA wzmagają potencję i wzmacniają muskuły, mają wszakże tę wadę, że usposabiają do przerostu prostaty a nawet rozwoju zmian nowotworowych w gruczole krokowym. Literatura tematu odnotowuje wiele przypadków ambulatoryjnego cewnikowania pęcherza u sportowców nadużywających testosteronu i jego pochodnych – steroidów anaboliczno-androgennych, u których krytycznie przerośnięta prostata zablokowała odpływ moczu. Chociaż nie rozstrzygnięto ostatecznie – czy wyrównanie poziomu testosteronu i DHEA u starszych mężczyzn substytucyjnymi dawkami hormonów zagraża prostacie, to jednak zaleca się tutaj wzmożoną ostrożność i systematyczny monitoring bieżącego stanu gruczołu krokowego. W tym miejscu warto więc zadać pytanie: czy spożywanie soku granatowego, podnoszącego poziom testosteronu i DHEA, pozostaje praktyką zupełnie bezpieczną dla zdrowia naszego stercza…?

Trzeba powiedzieć wyraźnie – systematyczne spożywanie granatów nie dość, że pozostaje całkowicie bezpieczne dla zdrowia prostaty, to jeszcze może chronić przed schorzeniami gruczołu krokowego a nawet leczyć tego typu przypadłości, co zostało szczególnie dobrze udokumentowane w odniesieniu do raka stercza.

Wyżej napisałem, że zarówno testosteron, jak też DHEA, mogą usposabiać do rozwoju schorzeń prostaty. Potwierdzają to z jednej strony przypadki przerostu gruczołu krokowego po zastosowaniu wysokich dawek pochodnych testosteronu, z drugiej zaś praktyka kliniczna, gdzie farmakologiczne zniesienie aktywności testosteronu (blokada androgenowa) przynosi poprawę w przeroście i raku stercza. I chociaż dzisiaj wiemy już więcej na ten temat, wciąż pozostaje zagadką – dlaczego do problemów z prostatą nie dochodzi w młodości, kiedy piki testosteronu i DHEA szybują niebotycznie, tylko w starszym wieku, gdy drastycznemu obniżeniu ulega poziom jednego i drugiego hormonu…?

Sprawa szkodliwości testosteronu dla prostaty jest mocno skomplikowana i niecałkiem jasna, ale spróbuję ją jak najprościej wytłumaczyć… Sam testosteron nie szkodzi prostacie; odwrotnie – ochrania nieszczęsny gruczoł przed wszelkimi perturbacjami. Szkodliwe są dopiero jego metabolity – dwa hormony płciowe, powstające z przemiany testosteronu – estradiol i dihydrotestosteron (DHT). Z kolei jednak już metabolit DHT – hormon nazywany 3 beta adiolem – działa przeciwstawnie do estradiolu, sprzyjając zdrowiu prostaty. W starszym wieku, organizm produkuje znacznie mniej testosteronu, za to w większym stopniu przekształca go do estradiolu i DHT, a do tego jeszcze znacznie szybciej pozbawia aktywności 3 beta adiol. Ostatecznie sytuacja wygląda więc tak, że z czasem mamy bardzo mało chroniącego prostatę testosteronu i 3 beta adiolu, za to dużo niszczącego nasz gruczoł estradiolu i DHT.

Natomiast, jak dowiodły badania, składniki aktywne granatu bardzo skutecznie ograniczają aktywność aromatazy – enzymu przekształcającego testosteron w estradiol, a tym samym znacznie obniżają poziom tego drugiego hormonu. Bardzo słabo działają hamująco na 5 alfa reduktazę – enzym przekształcający testosteron w DHT, co można by zapisać na ich niekorzyść, bo wiele ‘leków na prostatę’ to właśnie inhibitory tego enzymu, gdyby nie fakt, że składniki granatu są jednocześnie silnymi blokerami znanego nam już CYP7B1 – enzymu dezaktywującego (pamiętamy!?) DHEA, ale również – i to w większym stopniu… – 3 beta adiol. W tej sytuacji, niska skuteczność blokady 5 alfa reduktazy ma więc swoje zalety – wprawdzie nadal powstaje dużo szkodliwego DHT, ale szybko przekształcanego do pożytecznego 3 beta adiolu, a że dezaktywacja tego drugiego zostaje silnie ograniczona na drodze inhibicji CYP7B1, jego stężenie w tkankach prostaty bardzo wysoko wzrasta. Zaznaczmy, że popularne inhibitory 5 alfa reduktazy stosowane rutynowo przy schorzeniach stercza, takie jak np. finasteryd, dają zazwyczaj jedynie przejściową poprawę, a do tego generują niepożądane efekty działania w postaci obniżenia potencji i masy mięśniowej. Podczas ich stosowania zahamowana wprawdzie zostaje znacząco produkcja szkodzącego prostacie DHT, ale równie skutecznie – chroniącego ten gruczoł 3 beta adiolu. Aktualny stan wiedzy wydaje się również wskazywać na to, że zarówno DHT, jak też 3 beta adiol, mają swój udział w kształtowaniu libido i muskulatury. Na przykład kulturyści, przyjmujący inhibitory 5 alfa reduktazy przy ‘kuracjach sterydowych’ dla ochrony prostaty, skarżą się, że testosteron i jego pochodne nie rozwijają wtedy tak dobrze muskułów, jak stosowane bez tego typu osłony.

Składniki aktywne granatu nie tylko zwiększają stężenie 3 beta adiolu, ale niektóre z nich działają na tkanki tak samo, jak on – poprzez te same mechanizmy molekularne. Do tego – zarówno kwas elagowy, jak też jego pochodne – urolityny, regulują działanie estradiolu w sposób podobny do leków nazywanych selektywnymi modulatorami receptora estrogenowego (SERM), które znoszą aktywność tego hormonu w prostacie i gruczole sutkowym, a naśladują w kościach i mięśniach. Dzięki temu chronią kobiety przed nowotworem piersi, mężczyzn – przed rakiem stercza, a obie płcie – przed ubytkami masy kostnej i mięśniowej – osteoporozą i sarkopenią, gdyż estradiol jest hormonem anabolicznym, tak samo jak testosteron, dla tkanki kostnej i mięśniowej.

Z blokady syntezy i aktywności estradiolu w gruczole sutkowym panowie odnoszą jeszcze jedną korzyść… Hormon ten odpowiada bowiem za gromadzenie tłuszczu w okolicy sutków i rozwój gruczołów piersiowych. Zbyt wysoki poziom i/lub nadmierna aktywność estradiolu powoduje przybieranie kobiecego wyglądu przez męskie piersi, co – w zależności od stopnia zaawansowania – nazywamy lipo- lub ginekomastią. Przypadłości ta jest przekleństwem młodych chłopców w okresie dojrzewania oraz sportowców z dyscyplin sylwetkowych podczas ‘kuracji sterydowych’, kiedy nagły wzrost poziomu testosteronu wzmaga jednocześnie jego konwersję do estradiolu. Nagminnie pojawia się też u otyłych facetów i starszych panów, kiedy wzrasta aktywność aromatazy (tkanka tłuszczowa jest efektywnym producentem tego enzymu) a słabnie metabolizm wątrobowy, dezaktywujący i eliminujący estradiol. Widzimy więc, że systematyczne spożywanie granatów może zapobiegać rozwojowi tej przykrej przypadłości.

Chociaż składniki aktywne granatu zwiększają poziom testosteronu w krwiobiegu, to jednak jednocześnie – co zastanawiające i dotąd niedostatecznie niewyjaśnione – hamują jego produkcję w komórkach rakowych stercza. Ponieważ produkowany w jądrach testosteron przenika do prostaty, gdzie przekształca się estradiol i DHT – hormony wykorzystywane przez komórki rakowe do rozmnażania i wzrastania – dlatego jedna z metod leczenia raka gruczołu krokowego polega na chirurgicznej lub farmakologicznej kastracji. Postępowanie takie daje zazwyczaj jedynie czasową poprawę, gdyż pozbawione dopływu testosteronu komórki rakowe same uruchamiają produkcję tego hormonu. Produkowany we wnętrzu komórek hormon jest jeszcze groźniejszy, gdyż niemal całkowicie przekształca się w estradiol i DHT. Hamująco na komórki rakowe i ochronnie na komórki stercza działa bowiem jedynie testosteron docierający do prostaty z zewnątrz, z krwiobiegu, gdyż wtedy związany jest z odpowiednim białkiem (SHBG) i wpływa na miejsca uchwytu (receptory) zlokalizowane po zewnętrznej stronie błony komórkowej. Tutaj jedynie niewielka pula tzw. wolnego testosteronu, niewiązanego z SHBG, przenika do wnętrza komórek, gdzie ulega przemianie do estradiolu i DHT. Tak więc składniki aktywne granatu, hamujące produkcję testosteronu w komórkach nowotworowych prostaty, wykazują szczególnie wysoką skuteczność w walce z nawrotem choroby po pewnym czasie od kastracji chirurgicznej lub farmakologicznej.

Wprawdzie poznano jeszcze kilka innych mechanizmów, poprzez które granat wpływa dobroczynnie na prostatę, to jednak te przedstawione wyżej wydają się tutaj najważniejsze. Wcześniejsze, wstępne doświadczenia na izolowanych komórkach rakowych i na zwierzętach były tak bardzo obiecujące, że od kilku lat składniki aktywne granatu pozostają w kolejnych fazach badań klinicznych na ludziach, których spływające systematycznie wyniki każą myśleć o soku z grantu, już nie tylko jako o produkcie pokarmowym, zapobiegającym rozwojowi schorzeń gruczołu krokowego, ale jako o sensu stricte specyfiku wskazywanym do leczenia raka prostaty. Jak dowodzą inne badania – podobne nadzieje możemy wiązać z granatem w przypadku raka piersi, płuc i jelita grubego (kwas elagowy i urolityny gromadzą się głównie w jelitach i prostacie) oraz białaczki i chorób układu krążenia. Dodajmy, że właściwości prozdrowotne granatu mają też wartość dla męskiej sprawności seksualnej, gdyż choroby gruczołu krokowego i układu krążenia są częstymi przyczynami zaburzeń erekcji.

Podsumowując:

sok z granatów to bardzo smaczny, orzeźwiający napój prozdrowotny dla wszystkich, ale szczególnie dla mężczyzn i atletów, u których ochrania i leczy prostatę, zmniejsza ryzyko rozwoju gineko- i lipomastii oraz wzmaga zdolności seksualne i wzmacnia muskuły, zwiększając aktywność odpowiednich kinaz oraz podnosząc poziom tlenku azotu, 3 beta adiolu, DHEA i testosteronu, obniżając jednocześnie produkcję estradiolu i kortyzolu.

Facebooktwitterlinkedin