Słowa kluczowe: herbata, prostata, gruczoł krokowy, polifenole, EGCG, OPC, reduktaza, aromataza, testosteron, DHEA, DHT, estrogeny, androgeny, czynniki wzrostu, PSA, ksenoestrogeny, ksenoandrogeny.
Schorzenia gruczołu krokowego dorosły nam do miana kolejnej plagi cywilizacyjnej. Dane statystyczne są tutaj dosyć niepokojące… Co drugo mężczyzna, mieszkaniec kraju wysokorozwiniętego, zgłasza się do lekarza z powodu dolegliwości prostaty. Na szczęście – w większości przypadków są to jedynie niezbyt groźne przypadłości, jak zapalenie czy łagodny przerost gruczołu. Ale u około 10% mężczyzn, powyżej 50-tego roku życia, rozwija się nowotwór prostaty. Uspokajać może nas tutaj trochę fakt, że statystyki te mocno zawyżają Afro-amerykanie, którzy zapadają na raka prostaty – o zgrozo – aż w 80-ciu procentach. Musimy współczuć naszym ciemnoskórym braciom, ale i my nie możemy spać spokojnie… Kiedy czytacie te słowa, ok. 2 mln polaków cierpi z powodu jakiś dolegliwości prostaty, zaś ponad pół procenta sześćdziesięciopięciolatków boryka się z nowotworem tego gruczołu.
Na szczęście – statystki też nieco uspokajają… Co niezwykle ciekawe – pokazują, że mniej więcej 70% tych wszystkich przypadków cofa się, pod wpływem działania naturalnych substancji aktywnych, obecnych w pożywieniu czy popularnych suplementach diety.
Pośród najpowszechniejszych produktów spożywczych, na pierwszą linię frontu walki z dolegliwościami prostaty wysuwa się… ulubiona przez wszystkich – herbata.
Przyczyna epidemii.
Powiedzmy sobie szczerze: przyczyny tak nagłego wzrostu zapadalności na schorzenia prostaty nie zostały jeszcze, dostatecznie wyjaśnione. Nauka dowiaduje się jednak o nich co raz więcej, zaś dzięki jej doświadczeniom – możemy co raz to trafniej typować różne składniki pokarmowe, wspomagające prawidłowe czynności naszego gruczołu.
Gruczoł krokowy powiększa zazwyczaj swoja masę, wraz z wiekiem, co nazywamy łagodnym przerostem prostaty.
Nad masą gruczołu krokowego, jak każdej innej tkanki, czuwają odpowiednie hormony. W przypadku prostaty – są to głównie hormony płciowe oraz hormony tkankowe. Te ostatnie – nie od parady – nazywane czynnikami wzrostowymi.
Spośród hormonów płciowych – kluczową rolę odgrywa tu testosteron, czyli najważniejszy męski hormon płciowy (androgen).
Sam testosteron hamuje przerost prostaty, chociaż mechanizm tego hamowania nie został jeszcze wyjaśniony.
Jednocześnie przekształca się jednak w dihydrotestosteron (DHT) oraz estradiol. Pierwszy jest znacznie silniejszym androgenem, pobudzającym rozwój masy gruczołu krokowego. Natomiast drugi, jakkolwiek dziwne może się to wydawać, jest estrogenem, czyli silnym, żeńskim hormonem płciowym, który również sprzyja przerostowi prostaty.
W normalnych warunkach, w młodym wieku i w organizmie zdrowego mężczyzny, większość testosteronu przemienia się jednak w mało aktywne związki, wydalane poza organizm, oraz w słabe estrogeny, hamujące rozrost prostaty.
Problem wieku dojrzałego polega tu na tym, że organizm produkuje co raz to mniej ochronnego testosteronu oraz słabiej przemienia go w związki nieaktywne i słabe estrogeny, za to znacznie silniej – w DHT i estradiol, stymulujące gruczoł do wzrastania.
Niektórzy autorzy zwracają tu naszą uwagę na jeszcze jeden szczegół… Wraz z wiekiem, organizm mężczyzny produkuje też, co raz to mniej słabego androgenu, sygnowanego skrótem – DHEA. Może to być o tyle istotne, że ten jest ważnym źródłem testosteronu i słabych estrogenów, ochraniających prostatę, jak również sam prawdopodobnie ochrania nasz gruczoł – w sposób podobny (chociaż niejasny) do testosteronu.
Roli czynników wzrostowych (hormonów tkankowych), w przeroście gruczołu krokowego, nie ma chyba sensu dokładnie tłumaczyć, gdyż przecież ich nazwa mówi już sama za siebie.
Warto jednak zaznaczyć, że przekaźnikami komórkowymi czynników wzrostowych, czyli związkami przekazującymi ich sygnały do mnożenia się i wzrastania komórek, są między innymi okrzyknięte powszechnie złą sławą – wolne rodniki tlenowe.
Również i to, że wspominany DHT nie tylko sam obdarzony jest bardzo silną aktywnością wzrostową, ale równie silnie wzmacnia takową – owych czynników wzrostowych. Czynniki wzrostowe są bowiem mocno ograniczane – w swojej aktywności – przez specjalne białka wiążące (binding proteins). Natomiast DHT stymuluje produkcję enzymu niszczącego te białka i uwalniającego czynniki, znanego nam pewnie dobrze ze swego skrótu – PSA. To właśnie z tego powodu – badanie poziomu PSA informuje nas o tym, jak bardzo narażeni jesteśmy na poważne schorzenie prostaty.
Dobrze!… Tak możemy wytłumaczyć związany z wiekiem przerost gruczołu. Jak jednak wytłumaczymy fakt, że przypadków schorzeń prostaty przybywa lawinowo i że te, co raz to częściej, dotykają one mężczyzn w bardzo młodym wieku?…
Jedną z przyczyn są tutaj bakterie. W organizmie egzystują jednocześnie ich pożyteczne i szkodliwe szczepy. Te pożyteczne powinny normalnie trzymać w ryzach te szkodliwe. Jednak wszechobecne, w przemyśle spożywczym i rolnym, antybiotyki i konserwanty osłabiają pożyteczne drobnoustroje, uodparniając jednocześnie szkodliwe. Bakterie chorobotwórcze atakują często prostatę, co prowadzi do ostrych lub przewlekłych jej stanów zapalnych. Stany zapalne zarówno same dają dosyć przykre dolegliwości (obrzęk gruczołu, trudności w oddawaniu moczu, ból czy pieczenie przy oddawaniu moczu), jak również – kiedy się przedłużają – doprowadzają do zmian nowotworowych.
Drugą przyczynę stanowią tzw. ksenoestrogeny (obce estrogeny). Są to syntetyczne związki chemiczne, działające na nasz organizm – tak samo, jak silne estrogeny, stymulujące rozrost tkanki prostaty. Niedawno polscy naukowcy ustalili, że związki te są jednocześnie ksenoandrogenami (obcymi androgenami), działającymi na gruczoł krokowy – podobnie do DHT.
Obce hormony płciowe – przedostając się do naszego organizmu ze środków ochrony roślin, tworzyw sztucznych i skażeń przemysłowych – stanowią najprawdopodobniej, co sugerują niektórzy badacze, bardzo ważną przyczynę ekspansji „epidemii” męskich dolegliwości.
Herbata – batalia na wszystkich frontach.
Jak wspominałem na wstępie – na całe szczęście – badania udowadniają nam, że przynajmniej 70% przypadków dolegliwości prostaty ulega remisji pod wpływem działania naturalnych składników ziół czy innych roślin konsumpcyjnych. Jeszcze większe nadzieje wiążą badacze z wykorzystaniem tych roślin w profilaktyce. Możliwe, że – za ich pomocą – powstrzymamy epidemię schorzeń gruczołu krokowego; po tym wszakże warunkiem, że wzrośnie ogólna świadomość ich dobroczynnej aktywności.
W chwili obecnej – znamy już całkiem sporo roślin łagodzących dolegliwości prostaty i zapobiegających ich występowaniu, których aktywność w tym zakresie dobrze udokumentowano odpowiednimi badaniami naukowymi. Tak więc wymienić możemy tutaj jednym tchem: palmę sabalową, śliwę afrykańską, pokrzywę zwyczajną, przyklęk Roopera, wierzbówkę kiprzycę, tarczycę bajkalską i ostropest plamisty; a z popularnych roślin konsumpcyjnych – warzywa strączkowe (szczególnie soję), owoce cytrusowe, owoce granatu, nasiona lnu, winogrona, pomidory czy dynię. Lista ta nie jest oczywiście zamknięta i wielu kandydatów czeka jeszcze na oficjalne potwierdzenie…
Ogromna ilość badań, wykonanych na przestrzeni ostatnich lat, pozwala dopisać do tej listy herbatę. I to nie gdzieś na końcu indeksu, ale na samym początku strony tytułowej – na jednej z czołowych pozycji…
W liściach herbaty zidentyfikowano ogromną liczbę substancji aktywnych. Jednak – w kontekście dzisiejszych rozważań – najbardziej zainteresuje nas grupa polifenoli.
Jak sama nazwa wskazuje – związki te zbudowane są z wielu cząsteczek fenolu, tworzących pierścień węglowy (aromatyczny) z dołączoną grupą alkoholową (wodorotlenową – OH).
W liściach herbaty znajduje ich całe bogactwo…
Są tutaj fenole proste, np. kwasy fenolowe (fenolokwasy), takie jak kwas galusowy czy elagowy.
Bardziej złożone polifenole, takie jak lignany i flawonoidy, a pośród nich – katechina, kwercetyna, rutyna, kemferol i sekoizolarycyrezynol.
Jeszcze bardziej złożone polifenole, takie jak oligomeryczne katechiny i proantocyjanidyny (OPC) czy epigalokatechiny, pośród których największą sławę zdobył gelusanian epigalokatechiny – EGCG.
Badania naukowe dowiodły niezwykle wysokiej aktywności ochronnej względem prostaty – zarówno kompleksowych ekstraktów z liści herbaty, jak też ich poszczególnych składników. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że składniki herbaty włączają się w walkę z dolegliwościami prostaty – na każdym etapie procesu prowadzącego do dysfunkcji naszego gruczołu.
Przyjrzymy się więc – w jaki sposób zachowywały się one w rożnych pracach doświadczalnych:
- Hamowały aktywność aromatazy i reduktazy – enzymów, z których pierwszy przekształca testosteron do silnego estradiolu, zaś drugi – do szkodliwego DHT. Okazało się, że związki o strukturze katechin są niezwykle silnymi brokerami reduktazy, zaś z innych składników aktywnych herbaty – dorównuje im tutaj jeszcze kemferol.Hamowanie aktywności tych enzymów, szczególnie reduktazy, jest niezwykle istotne dla zdrowia prostaty, gdyż ułatwia utrzymanie wyższego poziomu ochronnego testosteronu a jednocześnie obniża poziom szkodliwego estradiolu i DHT.Pamiętajmy przy tym, że to właśnie DHT jest tym hormonem, który eliminuje włosy z naszej głowy i roziskrza łysinę blaskiem wytworów gruczołów łojowych. Im więc mniej DHT w organizmie mężczyzny, tym większa szansa na długą egzystencję jego czupryny i więcej pracy dla jego fryzjera.
Zauważmy również, że najszerzej stosowane w przeroście gruczołu krokowego czy łysieniu typu męskiego, syntetyczne leki, takie jak Proscar czy Propecia, działają właśnie, dokładnie w ten sposób – hamują aktywność reduktazy.
- Wykazywały aktywność słabych estrogenów, ochraniających prostatę. Badania udowodniły, że prawie wszystkie składniki roślinne o takiej aktywności posiadają wyjątkowo silny udział w zapobieganiu schorzeniom gruczołu krokowego, chociaż mechanizmu takiego ich dziania nie udało się jeszcze ustalić. Wiadomo tyle, że w prostacie, w ogromnej liczebności, egzystują białka wiążące słabe estrogeny, nazywane receptorami estrogenowymi beta (ER beta). Kiedy naukowcy pozbawili myszy genu produkującego ER beta – okazało się, że u wszystkich samców wystąpił znaczny przerost prostaty.
- Hamowały szlaki przekazywania sygnałów od czynników wzrostowych – prowadzące do mnożenia się komórek prostaty i przyrostu ich masy. Hamowanie to odbywało się na rożnych etapach tych szlaków, ale szczególnie silnie – na etapie aktywności wolnych rodników tlenowych. Wszystkie polifenole są bowiem silnymi zmiataczami tych molekuł (antyoksydantami), zaś EGCG okazał się związkiem o najwyższej aktywności przeciwrodnikowej, ze wszystkich substancji naturalnych – znalezionych w przyrodzie.
- Obniżały poziom PSA, zwiększały poziom białek wiążących czynniki wzrostowe oraz kreowały korzystny stosunek pomiędzy czynnikami wzrostowymi a białkami wiążącymi, ograniczającymi – jak pamiętamy – wzrostową aktywność czynników względem tkanek prostaty.
- Wykazywały aktywność przeciwbakteryjną. Polegała ona zarówno na uśmiercaniu drobnoustrojów chorobotwórczych, jak też hamowaniu ich rozmnażania oraz blokowaniu przylegania do tkanek układu moczowo-płciowego. Co ciekawe – składniki herbaty były mało aktywne względem pożytecznej flory bakteryjnej. Spożywanie ekstraktów herbacianych sprzyjało ostatecznie ustaleniu korzystnego środowiska mikroorganicznego – w organizmie człowieka.
- Wykazywały aktywność przeciwzapalną, hamując pracę enzymów biorących udział w produkcji tzw. mediatorów stanu zapalnego.
- Ograniczały aktywność ksenoestrogenów (w tym przypadku – raczej ksenoandrogenów). Działanie to odbywało się poprzez modulujący wpływ na mechanizmy dezaktywacji i eliminacji tych związków z organizmu, a przodowały w nim dwa składniki herbaty – EGCG i kwas elagowy.
- Co najciekawsze i co chyba tu najważniejsze – składniki aktywne herbaty hamowały rozmnażanie i wzrastanie komórek raka prostaty, jak również inicjowały proces ich samobójczej śmierci (apoptozy), co skutkowało zatrzymaniem rozwoju tego nowotworu – w organizmach zwierząt laboratoryjnych.
Kolorowe dylematy.
W przypadku omawiania prozdrowotnych właściwości herbaty, niezmiennie pojawia się pytanie o skuteczność – w ochronie zdrowia – jej podstawowych rodzajów: zielonej, czerwonej i czarnej.
Wprawdzie za najcenniejszą uznano zieloną, najmniej przetworzoną herbatę, z uwagi na najwyższą zawartość najaktywniejszego galusanianu katechiny – EGCG, to jednak poglądy te nieco ewoluowały w ostatnim czasie…
Herbaty czerwone i czarne poddawane są procesowi fermentacji, w efekcie którego uwydatniają się walory smakowe ostatecznego produktu rynkowego, lecz jednocześnie – obniża poziom prozdrowotnych katechin. Długo uznawano to za wadę tego procesu, prowadzącą do spadku ochronnej aktywności herbaty. Dzisiaj jednak już wiemy, że podczas fermentacji – polifenole herbaciane zaczynają łączyć się ze sobą w większe (polimeryczne) związki, które wcale nie są mniej aktywne od prostszych katechin, na co dobrego przykładu dostarczają chociażby wspominane wyżej – oligomeryczne proantocyjanidyny. Jak się wydaje, obok zielonej, równie cenne dla zdrowia właściwości wykazuje czerwona herbata – Ulung. Inne mogą być mniej aktywne w ochronie prostaty, ale ta aktywność ochronna nigdy zupełnie nie zanika. Jeżeli więc ktoś toleruje jedynie czarną herbatę (znam takich), to niechaj ją sobie popija. Ważne – by była to właśnie herbata.
No cóż, Panowie!… Chyba dochodzimy do punktu, w którym warto się poważnie zastanowić: czy aby nie zamienić flaszki ukochanego browara, na szklankę gorącej herbaty?…


