Na tej stronie znajdziesz najciekawsze artykuły o najwartościowszych suplementach i najskuteczniejszych lekach, wpływających na tężyznę fizyczną, estetykę ciała i stan zdrowia osób aktywnych fizycznie

K2 – mniejsze ryzyko zgonu

22.02.2017 | W zdrowym ciele... | 0 komentarzy

Autor: Sławomir Ambroziak

Słowa kluczowe: witamina K, filochinon, menachinony, MK-7, soja, natto, kalcyfikacja tkanek miękkich, choroby układu krążenia.

Nastała moda na suplementację witaminy K. Ostatnio wiele pisuje się również o tej witaminie, wcześniej uznawanej jedynie za czynnik niezbędny do prawidłowego krzepnięcia krwi. Wszystko to za sprawą unikalnej jej roli w gospodarce wapniowej. Chodzi o to, że z jednej strony witamina K sprzyja wbudowywaniu wapnia w kości i chroni nas tym sposobem przed osteoporozą, z drugiej zaś hamuje kalcyfikację (wapnienie) tkanek miękkich, głównie naczyń krwionośnych i zastawek serca, zapobiegając rozwojowi chorób krążenia.

Tak jak w przypadku wszystkich witamin, ważnym źródłem witaminy K jest pożywienie. Najbogatszym źródłem witaminy K są zielone części jadalne roślin konsumpcyjnych. Już np. 5 g suszonej bazylii niemal całkowicie zaspokaja zapotrzebowanie naszego organizmu na witaminę K. Problem w tym, że chodzi tutaj o witaminę K1, czyli  filochinon, który wprawdzie sprawdza się bardzo dobrze jako czynnik utrzymujący prawidłową krzepliwość krwi, nie do końca spełnia jednak nadzieje jako środek hamujący kalcyfikację tkanek miękkich. Spożywany przez 3 lata przez starszych ochotników, w dawce przekraczającej ponad 5-krotnie zalecaną porcję dobową, spowalniał jedynie o 6% postęp istniejącej już kalcyfikacji tętnicy wieńcowej, w porównaniu z placebo (Shea, 2009).

Natomiast w pokarmach zwierzęcych, głównie wątróbce i serku brie, witamina K występuje w postaci grupy K2, nazwanej wymiennie menachinonami (MK), oznaczanymi cyferkami od 4 do 10 (np. MK-7). I to dopiero witamina K2 chroni odpowiednio organizm przed kalcyfikacją tkanek miękkich. Tak więc w perspektywie 7-letniej obserwacji populacji starszych osób nie wykazano korelacji pomiędzy spożyciem filochinonu (K1) a kalcyfikacją aorty, zupełnie inaczej jak w przypadku menachinonów (K2), których poziom spożycia korelował odwrotnie ze stopniem zwapnienia tej arterii (Geleijnse, 2004). Podobnych obserwacji dokonano w odniesieniu do wapnienia naczyń wieńcowych u kobiet po menopauzie oraz pacjentów poddawanych dializom (Beulens, 2009; Caluwe, 2013).

Fenomen podobnego działania filochinonu i menachinonów na krzepliwość krwi, przy znaczącej różnicy we wpływie na kalcyfikację tkanek miękkich, wynika z faktu, że wszystkie te związki są podobnie pożytkowane przez wątrobę (chociaż ta chętniej wychwytuje filochinon), produkującą białka biorące udział w procesach krzepnięcia, natomiast mięśnie gładkie naczyń krwionośnych, produkujące białka hamujące kalcyfikację, znacznie chętniej wychwytują i wykorzystują menachinony (Spronk, 2003). Zapewne właśnie dlatego filochinon, jak wyżej widzieliśmy, albo nie wykazuje aktywności przeciwzwapnieniowej, albo jedynie nieznacznie powstrzymuje postęp wapnienia tkanek miękkich, pozostając bez wpływu na regresję istniejących już zmian kalcyfikacyjnych. Dlatego też menachinony, co wykazano na przykładzie MK-7, nie tylko powstrzymują kalcyfikację, ale jednocześnie obniżają o ok. 12% stężenie depozytów wapnia w aorcie, czyli że ułatwiają wcześniej zwapnionym już tkankom powrót do normalności (Scheiber, 2015). W ten sposób przyjmowanie przez 3 lata MK-7, w podwójnej dawce dobowej (180 mcg), jest w stanie poprawić w znacznym stopniu elastyczność naczyń u osób starszych, szczególnie dotkniętych wysoką sztywnością tętnic, związaną z ich zaawansowaną kalcyfikacją (Knapen, 2015).

I tyle wiedzieliśmy do tej pory. Jednocześnie rodziło się jednak pytanie: czy ten dobroczynny wpływ witaminy K2 na nasze naczynia krwionośne przekłada się na niższe ryzyko zgonu z powodu chorób układu krążenia? Wydaje się, że ostatnio ogłoszone wyniki badań japońskich naukowców udzielają nam jednoznacznej odpowiedzi…

Wspomniani naukowcy analizowali przez 25 lat związek zachodzący pomiędzy spożyciem przez ponad 29 tys. japońskich mężczyzn i kobiet rozmaitych produktów sojowych a liczoną przez ostatnie 16 lat liczbą zgonów z powodu chorób układu krążenia. Głównie chodziło tutaj o proporcje pomiędzy sumą spożycia produktów sojowych, a soją pochodzącą z oryginalniej japońskiej potrawy znanej pod nazwą natto. Natto to całkowicie unikalna potrawa, otrzymywana na drodze fermentacji ziarna sojowego odpowiednimi kulturami bakterii fermentacyjnych. Ale natto jest nie tylko unikalne z uwagi na jego egzotykę w odniesieniu do europejskiej sztuki kulinarnej, ale również niespotykanie wysoką zawartość witaminy K2 – i to w jej najaktywniejszej przeciwzwapnieniowo formie – MK-7; 100 g natto zawiera 12-krotność dziennego zapotrzebowania naszego organizmu na witaminę K.

W obserwowanej grupie Japończyków odnotowano na przestrzeni ostatnich 16. lat 1678 zgonów powiązanych z chorobami układu krążenia, w tym 677 z powodu udaru i 308 z powodu niedokrwienia serca. Jednakże w grupie spożywającej najwięcej natto, w porównaniu do spożywającej najmniej, ryzyko zgonu z powodu chorób układu krążenia, w tym udaru i niedokrwienia, okazało się minimalne. Nie odnotowano jednak podobnych korelacji po analizie wielkości spożycia białka sojowego i izoflawonów (charakterystyczne, prozdrowotne składniki soi) z innych pokarmów sojowych, aniżeli natto (Nagata, 2016).

Autorzy badania ostatecznie uznali, że wysokie spożycie natto, czyli też wysoki dowóz witaminy K2, przyczynia się do redukcji umieralności z powodu chorób układu krążenia.

Facebooktwitterlinkedin