Na tej stronie znajdziesz najciekawsze artykuły o najwartościowszych suplementach i najskuteczniejszych lekach, wpływających na tężyznę fizyczną, estetykę ciała i stan zdrowia osób aktywnych fizycznie

Marycha – muskułom

15.01.2014 | Legalne anaboliki, Termogeniki i inne spalacze | 0 komentarzy

Słowa kluczowe: marihuana, kannabinoidy, endokannabinoidy, CB1, CB2, TRPV1, GH, IGF-1, testosteron, insulina, kortyzol, kwas arachidonowy, mTOR, zielona herbata, olej wiesiołkowy, tkanka tłuszczowa, masa mięśniowa.

Marihuana zawładnęła szerokim polem publicznej dyskusji, a obszar ten przekroczył granicę dziedziny sportu. Konopie jako używka (czy, jak wolą niektórzy, miękki narkotyk) uzależniają z jednej strony rocznie rzesze ludzi, z drugiej zaś niosą ulgę w rozmaitych przypadłościach zdrowotnych, pozwalają lepiej poznawać rolę ważnego układu regulatorowego naszego organizmu (kannabinoidowego) a w konsekwencji tworzyć nowe klasy leków, chociażby przeciwko otyłości. Pomijając aspekty etyczne i formalne, sportowcy pytają najczęściej o dwie rzeczy, obie dotyczące muskułów: czy palenie trawki wpływa negatywnie na stan umięśnienia i czy stosowanie leków odchudzających z grupy blokerów receptorów kannabinoidowych odbija się niekorzystnie na poziomie masy mięśniowej…?

Tłuszcz

Świadomość tuczących właściwości konopi jest raczej powszechna, gdyż sprawa ta, choć dzisiaj kwestionowana, była nagłaśniana od dawna i szeroko. Składniki aktywne konopi – kannabinoidy – wchodzą w organizmie, w relacje z tzw. układem kannabinoidowym. W układzie tym są mimetykami (naśladowcami) naszych własnych hormonów tkankowych, nazywanych dla odróżnienia endokannabinoidami (kannabinoidami wewnętrznymi). Wiążą więc i aktywują tzw. receptory kannabinoidowe, oznaczane symbolami: CB1 i CB2. A stymulacja receptorów kannabinoidowych w mózgu prowadzi do wzrostu apetytu, zaś – w komórkach tłuszczowych – do wzrostu aktywności procesów związanych z gromadzeniem tłuszczu i wyhamowania związanych z jego utylizacją, z czego to właśnie miały wynikać tuczące właściwości kannabinoidów. Ponieważ, jak dowiodły badania, blokada receptorów kannabinoidowych skutkuje zmniejszeniem apetytu i obniżeniem masy ciała, dlatego w medycynie doświadczalnej i na rynku farmaceutycznym pojawiły się leki odchudzające, blokujące receptory kannabinoidowe, takie jak np. sztandarowy przedstawiciel tej grupy medykamentów – rimonabant. Dlatego też atleci, popalający trawkę, godzili się dotąd poniekąd z faktem, że ta może utrudniać im redukcję tkanki tłuszczowej; bardziej niepokoili się jej wpływem na mięśnie, bo o tym brakowało informacji w powszechnym piśmiennictwie.
Ale w połowie 2013 roku, w „The American Journal of Medicine”, ukazała się praca autorstwa zespołu kierowanego przez Elizabeth Penner, omawiająca wyniki badań autorów nad wpływem kannabinoidów na gospodarkę cukrową i tłuszczową oraz indeks masy ciała. Po przeanalizowaniu danych od 4657 pacjentów, zebranych na przestrzeni lat 2005-2010, okazało się, że użytkownicy marihuany odznaczają się niższym poziomem glukozy, mniejszym obwodem talii i niższym indeksem masy ciała (BMI), w porównaniu z osobami stroniącymi od kontaktu z tą używką. Jakkolwiek więc niższy poziom glukozy potwierdza omówiony w dalszej części tego artykułu wpływ kannabinoidów na aktywność insuliny i jej szlaków sygnałowych, to jednocześnie druga obserwacja paradoksalnie przeczy nakreślonym wyżej, potencjalnie tuczącym właściwościom składników aktywnych konopi. Aby wyjaśnić ten paradoks, należy przypomnieć, że przekonanie o tucznych właściwościach kannabinoidów upowszechniono głównie na podstawie wyników badań blokerów receptorów kannabinoidowych, sprzyjających – jak pamiętamy – redukcji wagi. Skoro blokery receptorów kannabinoidowych odchudzają – kannabinoidy powinny tuczyć – proste! Leki te nie wykazują jednak pełniej aktywności antykannabinoidowej, gdyż nie blokują omówionego poniżej receptora waniloidowego (TRPV1). A jak wynika z krytycznego przeglądu ponad 70 badań nad kapsaicyną – aktywatorem TRPV1, wykonanego w 2012 roku przez zespół w składzie: Ludy, Moore i Mattes, aktywacja receptorów waniloidowych poszerza wydatek energetyczny i zwiększa spalanie tłuszczu. Tak więc tuczące efekty aktywacji receptorów kannabinoidowych mogą być tutaj znoszone poprzez aktywację receptorów waniloidowych i w ten sposób, ostatecznie, kannabinoidy mogą nawet redukować tkankę tłuszczową.

Sportowcy z dyscyplin sylwetkowych i z limitami wagowymi sięgają permanentnie po rozmaite środki, ułatwiające redukcję tłuszczu. I tutaj rodzi się ten kolejny dylemat: czy blokery receptorów kannabinoidowych, takie jak rimonabant, to w ich przypadku dobry wybór i czy wraz ze spadkiem wagi ciała nie poleci, obok tłuszczowej, również tkanka mięśniowa – tak cenna dla odnoszonych w sporcie sukcesów…?

Hormony

Przerost (hipertrofię) mięśni pobudzają treningi siłowe i posiłki z właściwym udziałem odpowiednich składników odżywczych, zaś kontrolują – hormony. Przy czym, jak dobrze wiemy, hormony anaboliczne, takie jak np. GH, IGF-1, testosteron czy insulina, działają tutaj pozytywnie, podczas gdy kataboliczne, takie jak sztandarowy związek z tej grupy – kortyzol – negatywnie.

Zadania zebrania wszystkich danych na temat wpływu kannabinoidów na układ hormonalny podjął się międzynarodowy zespół naukowców pod kierownictwem Umberto Pagotto w pracy opublikowanej w 2006 roku, w Endocrine Reviews. I tutaj nie mam pocieszających wieści dla atletów… Jak wynika z dorobku naukowego poprzednich lat – kannabinoidy hamują produkcję i uwalnianie hormonu wzrostu (GH) i testosteronu. Mało tego: już dane zebrane przez Pagotto sugerowały, że kannabinoidy mogą podnosić poziom kortyzolu, ale występowania tego efektu u ludzi dowiódł dopiero ponad wszelką wątpliwość Ranganathan, badaniem z 2009 roku.

Już ta garstka informacji powinna dać do myślenia trenującym amatorom trawki. Niestety jednak, a dla niektórych na szczęście, mamy też tutaj wyniki tchnące nieco większym optymizmem… Wprawdzie badania wpływu kannabinoidów na wydzielanie anabolicznej insuliny przez trzustkę dawały niejednoznaczne a nawet przeciwstawne rezultaty, to jednak praca Li z 2011 roku wydaje się dowodzić, że aktywacja receptorów kannabinoidowych sprzyja sekrecji insuliny przez ludzkie komórki trzustkowe. Mało tego: szeroki program badawczy, zaprojektowany przez Paula Cavuoto a opublikowany w 2010 roku, pokazał nam, że stymulacja receptorów kannabinoidowych zwiększa aktywność insuliny w tkance mięśniowej, co skutkuje wzrostem pobrania glukozy przez mięśnie. To było o tyle do przewidzenia, że już z danych przedstawionych przez Pagotto wynikało, że receptory kannabinoidowe posługują się w komórkach tymi samymi szlakami sygnałowymi, co receptory insuliny i IGF-1 – biegnącymi poprzez dwa szczególne enzymy – kinazę ERK i mTOR, które pobudzają syntezę białek na etapie wiązania aminokwasów (translacji) i odpowiadają za anaboliczną aktywność jednego i drugiego hormonu. Ponieważ, jak wykazało kilku badaczy (m.in. wspomniany Cavuoto), receptory kannabinoidowe występują dość licznie w tkance mięśniowej, możemy z dużym prawdopodobieństwem domniemywać, że kannabinoidy będą wpływały na rozwój umięśnienia podobnie do insuliny i IGF-1. I to też jeszcze nie wszystko… Obok swoistych dla siebie receptorów – CB1 i CB2 – kannabinoidy aktywują jeszcze wspominane wyżej, tzw. receptory waniloidowe (TRPV1), pobudzane generalnie przez składniki pokarmowe, podobne strukturalnie do aromatycznej waniliny z lasek wanilii, a szczególnie przez piekący związek papryki – kapsaicynę, jak również przez nasze wewnętrzne molekuły sygnałowe, takie jak: nadtlenoazotyn, protony, prostanoidy, poliaminy i… endokannabinoidy. A że roślinne kannabinoidy są, jak pamiętamy, mimetykami naszych endokannabinoidów, również i one aktywują receptory waniloidowe, co udowodnił m.in. Costa w 2004 roku. Natomiast, jak ustalili Ruegg i Ito w badaniu opublikowanym w styczniu 2013 roku, aktywacja TRPV1 również skutkuje pobudzeniem ścieżki sygnałowej kinazy mTOR i jest generalnie zjawiskiem absolutnie niezbędnym do pojawienia się efektu hipertrofii tkanki mięśniowej w odpowiedzi na przeciążenie treningiem siłowym.

Mięśnie

Z przedstawionych wyżej danych pośrednich, możemy wywnioskować, że „na dwoje babka wróżyła”. Z jednej strony bowiem kannabinoidy obniżają poziom anabolicznego hormonu wzrostu i testosteronu oraz podwyższają katabolicznego kortyzolu, co może szkodzić muskułom, z drugiej zaś podnoszą poziom i zwiększają aktywność anabolicznej insuliny oraz same działają jako hormony anaboliczne, przez co mogą wspomagać rozwój tkanki mięśniowej. Jeszcze jedna wątpliwość pojawia się we wcześniejszej (z 2007.) pracy znanego nam już dobrze Cavuoto… Autor zaobserwował tutaj, że kannabinoidy hamują aktywność niejakiej kinazy AMPK w komórkach mięśniowych. Z jednej strony zjawisko to może nieść pozytywny efekt dla stanu umięśnienia, gdyż AMPK inicjuje katabolizm i blokuje mTOR, więc ograniczenie jej aktywności sprzyja poniekąd rozrostowi muskulatury. Z drugiej jednak – enzym ten wspiera pośrednio szlak sygnałowy insuliny i IGF-1, jak również promuje rozwój umięśnienia własnymi ścieżkami sygnalizacyjnymi. (Więcej informacji o tych zjawiskach w artykule na tej stronie: „AMPK/mTOR – minus i plus zasilania muskulatury”.) W tej sytuacji należy więc zadać pytanie: czy dysponujemy jakimiś wynikami badań, rozstrzygającymi ostatecznie całą tę kwestię…?

W dokumencie podsumowującym FDA (amerykańskiej legislatury żywności i leków), opublikowanym w 2007 roku a dotyczącym wyników badań klinicznych rimonabantu (jak pamiętamy – blokera receptorów kannabinoidowych), czytamy, że – wprawdzie u pacjentów leczonych tym lekiem, w porównaniu z grupą placebo, doszło do znamiennego spadku wagi ciała i masy tłuszczu całkowitego, to jednak nie zaobserwowano różnic pomiędzy grupami w poziomie beztłuszczowej masy ciała. A przypomnijmy, że głównym składnikiem wagowym beztłuszczowej masy ciała jest tkanka mięśniowa. To może oznaczać, że – blokując aktywność kannabinoidów – redukujemy wagę, ale tracimy tak samo dużo tkanki tłuszczowej, co i mięśniowej. Natomiast, odwracając sytuację, mamy prawo wyciągnąć wniosek, że kannabinoidy sprzyjają wprawdzie potencjalnie (z czym dzisiaj się nie zgadzamy) gromadzeniu tłuszczu, ale jednocześnie pobudzają też przyrost masy mięśniowej. A przy okazji znajdujemy tutaj odpowiedź na drugie z zadanych na wstępie pytań: blokery receptorów kannabinoidowych nie są najlepszym wyborem w programach redukcji tkanki tłuszczowej w sporcie!

Bodaj jedyną pracę, badającą bezpośrednio wpływ kannabinoidów na stan umięśnienia, wykonał Zhao w 2010 roku, wykorzystując komórki izolowane z tkanki mięśniowej myszy. Uzyskane przez autora wyniki, wprawdzie też nie rozsądziły ostatecznie całej sprawy, były jednak niezwykle wymowne przynajmniej w dwóch kwestiach… Udało się bowiem ustalić, że:

1.
Kannabinoidy prawie 2-krotnie (o blisko 100%) podnoszą zdolność do rozmnażania się komórek satelitarnych, ograniczając jednocześnie nieznacznie (o niecałe 10%) ich tendencję do różnicowania się w kierunku włókien mięśniowych. Przypomnę, że komórki satelitarne to niedojrzałe, macierzyste komórki mięśniowe, nazywane też mioblastami, egzystujące w bezpośrednim sąsiedztwie dojrzałych włókien (komórek) mięśniowych, nazywanych z kolei miocytami. Proces różnicowania komórek satelitarnych do dorosłych miocytów ma znaczenie dla mięśni głównie w życiu płodowym, w dzieciństwie i w przypadku ich regeneracji po silnym uszkodzeniu mechanicznym – np. po zmiażdżeniu. W przypadku hipertrofii powysiłkowej – dorosłe włókna mięśniowe przerastają najprawdopodobniej głównie w ten sposób, że pobierają od komórek satelitarnych jedynie ich jądra komórkowe. To bowiem właśnie jądra komórkowe prowadzą anabolizm białek! Włókna mięśniowe, w odróżnieniu od przeważającej większości komórek naszego ciała, są tworami wielo-jądrzastymi – posiadają więcej, niż jedno jądro komórkowe. To właśnie dzięki temu łatwo adaptują się do wysiłku – sprawnie odbudowują białka uszkodzone naprężeniami mechanicznymi a nawet tworzą ich zapas, przez co powiększają swoją objętość i masę. Im większa więc ilość jąder w dojrzałych włóknach mięśniowych – tym potencjalnie większa masa całej tkanki mięśniowej (naukowcy nazywają to zjawisko: „dominacją jąder miocytów”). Dla muskulatury sportowca najprawdopodobniej najważniejsza jest więc ogólna liczba komórek satelitarnych, a tym samym ilość gotowych do pobrania, sprawnych anabolicznie jąder komórkowych. Tak więc to pozytywne zjawisko – silne pobudzanie przez kannabinoidy podziałów (proliferacji) i powiększanie liczby komórek satelitarnych – wydaje się ostatecznie ważniejsze dla adaptacji wysiłkowej mięśni, aniżeli to negatywne – nieznaczne opóźnianie ich różnicowania. A w omawianym tu doświadczeniu kannabinoidy dosyć skutecznie powiększały liczbę jąder komórkowych i komórek satelitarnych: liczba ta była o ok. 22% wyższa, w przeliczeniu na każdy pęczek włókien mięśniowych, w izolowanej tkance mięśniowej zawieszonej w medium z dodatkiem kannabinoidu (metanandamidu), w porównaniu z kontrolną kulturą tkankową, utrzymywaną bez obecności tego związku.

2.
Aktywność receptorów kannabinoidowych promuje rozwój szybkokurczliwych, a ogranicza wolokurczliwych włókien mięśniowych. Znowu przypomnę, że włókna mięśniowe dzielimy na dwie, zasadnicze grupy: wolnokurczliwe typu I (czerwone) i szybkokurczliwe typu II (białe). W tej drugiej grupie wyróżniamy jeszcze dwa podtypy: IIA i IIX. Włókna typu I odpowiadają za wytrzymałość naszych mięśni, włókna typu IIX – za siłę i szybkość, zaś typu IIA – za ich wytrzymałość siłową i szybkościową, ale w największej mierze – również za rozmiary całej muskulatury. Mięśnie powiększają bowiem swoją masę – w odpowiedzi na przeciążenie wysiłkiem siłowym – głównie poprzez przerost i wzrost liczby włókien szybkokurczliwych typu IIA. A we wnioskach autorzy postulowali, że aktywność receptorów kannabinoidowych może wnosić szczególny udział w rozwój właśnie tych włókien.

Przedstawione wyżej wyniki dobrze korespondują z rezultatami uzyskanymi przez Robertsa w badaniu opublikowanym w 2007 roku… Dwa, najaktywniejsze endokannabinoidy naszego organizmu – anandamid i 2-arachidonyloglicerol – są pochodnymi kwasu arachidonowego, zawiązku wytwarzanego w tkankach z kawasów tłuszczowych szeregu omega 6. Teoretycznie więc – spożywając kwas arachidonowy – możemy podnosić poziom własnych kannabinoidów w tkance mięśniowej. I właśnie suplement kwasu arachidonowego postanowił przebadać Roberts, na trenujących siłowo sportowcach… Autor nie zaobserwował tutaj, niestety, pozytywnych zmian w obrazie masy mięśniowej u ochotników wspomaganych przez 50 dni 1 gramem kwasu arachidonowego dziennie, w porównaniu z zawodnikami z grupy placebo – otrzymującymi w tym samym czasie 1 g oleju kukurydzianego. W odniesieniu do grupy placebo, w grupie kwasu arachidonowego wzrosły natomiast średnio: o 8,5% – szczytowa moc mięśni, o 3.4 kg – rekordy w wyciskaniu na ławce i o 2.3 kg – rekordy w wyciskaniu ciężaru nogami. Poprawa wyników w bojach siłowych zdawała się wskazywać, że kwas arachidonowy wpływa ewidentnie na jakość wysiłków kreowanych przez włókna szybkokurczliwe. W pewnym stopniu potwierdzało to wcześniejsze obserwacje Kingsleya z 2006 roku, gdzie autor uzyskał znaczny wzrost, w porównaniu z grupą placebo, czasu wysiłku do wyczerpania podczas intensywnego sprintu kolarskiego u ochotników otrzymujących 750 mg fosfatydyloseryny sojowej, której głównym składnikiem jest właśnie kwas arachidonowy. W tym przypadku doszło więc pod wpływem kwasu arachidonowego do poprawy wytrzymałości szybkościowej, za którą to cechę motoryczną również odpowiada rozwój włókien szybkokurczliwych, tyle że typu IIA.

Ponieważ wielonienasycone kwasy tłuszczowe łatwo utleniają się w przewodzie pokarmowym, w związku z czym ich dostępność dla tkanek może być ograniczona, dlatego Markworth postanowił sprawdzić w 2012 roku – w jaki sposób kwas arachidonowy zadziała bezpośrednio na izolowane komórki mięśniowe. Dodając różne dawki kwasu arachidonowego do hodowli komórkowej, zaobserwował, że rozmiary komórek mięśniowych wzrastają wraz ze wzrostem stężenia badanej substancji: przy najwyższej koncentracji kwasu arachidonowego – rozmiary komórek mięśniowych wzrosły o 85%, w porównaniu z hodowlą utrzymywaną na czystym podłożu. A wszystko to w dużej mierze za sprawą nasilenia anabolizmu (syntezy) białek, których zawartość w komórkach wzrosła tu o 20 procent.

Wniosek i alternatywa

Analizując powyższe doniesienia, z całą pewnością możemy stwierdzić, że kannabinoidy są zabójcze dla formy wytrzymałościowców, ale na pewno nie szkodzą mięśniom sportowców z pozostałych dyscyplin, a nawet odwrotnie – mogą wspomagać ich rozwój. Wiem, że wniosek ten nie zyska w pewnych kręgach poklasku, ale właśnie tak wyglądają fakty, a nie można naginać prawdy do żadnej, nawet najszlachetniejszej, ideologii. Rozumiem, że – po lekturze tego artykułu – niektórzy pomyślą o trawce jako o środku anabolicznym, możliwym potencjalnie do wykorzystania przy pracy nad masą mięśniową. Osobiście jestem oczywiście zdeklarowanym przeciwnikiem tej używki i szczerze odradzam wszystkim kolegom (szczególnie młodym) rozpoczynania przygody z Maryśką. Pomijając aspekty moralne i etyczne, proponuję zwarzyć bilans strat i zysków dla naszej sylwetki: osiągnięte za przyczyną trawki – relaks i euforia – obniżą motywację do wysiłku, zaś trening bez odpowiedniego zaangażowania niewiele wniesie do rozwoju masy mięśniowej. W tym miejscu mamy jednak od razu gotową i całkowicie bezpieczną alternatywę…

Chodzi mi przede wszystkim i wspominany wyżej kwas arachidonowy. Jak widzieliśmy i czego dowodzą badania: jego suplementy wspomagają rozwój szybkości, wytrzymałości szybkościowej i siłowej oraz siły i masy mięśniowej. Kwas arachidonowy jest bowiem nie tylko prekursorem endokannabinoidów, ale przynajmniej jeszcze jednego, tkankowego hormonu anabolicznego – prostaglandyny PGF2. Wprawdzie, w Polsce jego suplementy nie są chyba dystrybuowane, ale zawsze możemy sprowadzić je przecież z zagranicy. Możemy próbować również obejść tę niedogodność, spożywając olej ogórecznikowy lub wiesiołkowy – pokarmy bogate w kwas gamma linolenowy – prekursor kwasu arachidonowego. Kwas ten nie tylko stymuluje produkcję kwasu arachidonowego i jego anabolicznych pochodnych, ale jednocześnie przekształca się (poprzez jeszcze jeden związek pośredni – kwas dihomo gamma linolenowy) w hormon tkankowy, aktywujący komórki satelitarne – prostaglandynę PGE1. Na sympozjum naukowym, zorganizowanym w 1998 roku a dotyczącym zdrowotnych właściwości olejów roślinnych, zespół Tadeusza Studzińskiego z Akademii Rolniczej w Lublinie ogłosił wyniki swoich badań nad wpływem oleju wiesiołkowego i sojowego na skład ciała i biomechanikę kośćca szczurów. Autorzy żywili tutaj trzy grupy gryzoni – albo standardową dietą, albo z 5-procentowym dodatkiem oleju sojowego lub wiesiołkowego. Po 6 tygodniach takiego postępowania okazało się, że kontrolna grupa standardowa przybrała na wadze ok. 13, grupa sojowa – prawie 21, zaś grupa wiesiołkowa – ponad 33 gramy. Masa tłuszczu w ich tuszach kształtowała się natomiast następująco: standard – prawie 18, soja – 9, wiesiołek – nieco ponad 15 gramów. Natomiast beztłuszczowa masa ciała – odpowiednio: 239, 220 i 258 gramów. Wnika z tego jasno, że olej sojowy najlepiej redukuje poziom tkanki tłuszczowej, ale nie wywiera dodatniego wpływu na rozwój masy mięśni. Natomiast olej wiesiołkowy tylko nieco słabiej redukuje tłuszcz, za to jednocześnie bardzo silnie rozwija muskuły. A o to właśnie nam chodzi: pracując nad sylwetką i formą – poszukujemy przecież środków ułatwiających redukcję tkanki tłuszczowej – z jednej strony, a z drugiej – wspomagających rozwój umięśnienia. Widzimy, że olej wiesiołkowy może okazać się tutaj „strzałem w dziesiątkę”. I chociaż nie dysponujemy podobnymi danymi w odniesieniu do oleju ogórecznikowego, to jednak możemy podejrzewać, że na tłuszcz i mięśnie będzie on działał podobnie a nawet silniej, z uwagi na większą zawartość kwasu gamma linolenowego.

Na koniec jeszcze jedno, niezwykle ciekawe badanie… Jak wykazał Korte w 2010 roku, zdolnością aktywowania receptorów kannabinoidowych CB1 i CB2 cechują się niektóre katechiny herbaciane. W odniesieniu do tych związków odkryto do tej pory ogromną ilość cennych właściwości prozdrowotnych, a pośród nich – pozytywny wpływ na redukcję tkanki tłuszczowej i rozwój umięśnienia. Możliwe, że ten pozytywny wpływ katachin herbacianych na przerost tkanki mięśniowej związany jest w pewnym stopniu z tendencją do aktywacji receptorów kannabinoidowych. Wszystkie badania, dowodzące aktywności tych związków w walce z tkanką tłuszczową i we wspomaganiu rozwoju masy mięśniowej, szeroko omówiłem w artykule dostępnym na tej stronie: „Herbata – kształtuje sylwetkę”, do którego lektury odsyłam wszystkich czytelników bliżej zainteresowanych tematem.

Facebooktwitterlinkedin