Na tej stronie znajdziesz najciekawsze artykuły o najwartościowszych suplementach i najskuteczniejszych lekach, wpływających na tężyznę fizyczną, estetykę ciała i stan zdrowia osób aktywnych fizycznie

NADH – siła, masa, wytrzymałość

23.03.2011 | Legalne anaboliki | 0 komentarzy

Słowa kluczowe: NADH, NADPH, Koenade, nukleotydy pirydynowe, ATP, testosteron, insulina, IGF, kreatyna, arginina, tlenek azotu, glutation, PARP, sirtuiny, redukcja tkanki tłuszczowej, anabolizm białek.

NADH – nowy suplement diety, egzystujący na naszym rynku pod nazwą Koenade – promowany jest głównie jako czynnik podnoszący witalność, poprawiający komfort egzystencjalny, sprzyjający długowieczności oraz utrzymaniu młodzieńczego wyglądu i samopoczucia. Jednakże, za Wielką Wodą, zdobywa co raz to większą sławę jako suplement sportowy, ułatwiający rozwój zdolności wysiłkowych. I chociaż wskazuję się tutaj przede wszystkim na jego znaczenie dla sportów wytrzymałościowych, to warto podkreślić, że wnosi on jednocześnie znaczący udział w procesy związane z rozwojem siły i masy mięśniowej. Co więcej – nieliczne jeszcze (niestety) badania na sportowcach dowiodły wyraźnego wpływu suplementacji NADH na poprawę parametrów wysiłkowych głównie w ćwiczeniach o charakterze szybkościowo-siłowym.

Panie, zażywające Koenade dla efektów witalizujących i odmładzających, nie muszą oczywiście obawiać się o niechciane przyrosty muskułów. Mięśnie nie rosną bowiem łatwo, więc – aby rosły – potrzebują silnych bodźców w postaci treningów siłowych, natomiast związki aktywne biologicznie, podobne NADH czy np. kreatyny, zwiększają jedynie efektywność tych ćwiczeń, ułatwiając rozwój muskulatury osobom trenującym.

A w jaki sposób Koenade wpływa na poprawę tężyzny fizycznej (?) – posłuchajmy…

Energizer

NADH to aktywna forma koenzymu NAD, który albo sam działa w naszym organizmie, albo ulega przekształceniu przez enzym kinazy NAD do kolejnego koenzymu – NADP i jego aktywnej formy – NADPH. Ogólnie rzecz biorąc – koenzymy współdziałają z enzymami, katalizując prowadzone prze nie reakcje chemiczne, przebiegające w naszym organizmie. Różne koenzymy mogą mieć tutaj rozmaite zadania. Zadania NAD i NADP, nazywanych ogólnie nukleotydami pirydynowymi, polegają głównie (chociaż nie tylko) na przenoszeniu atomów wodoru pomiędzy molekułami różnorodnych związków chemicznych.

Przenoszenie wodoru ma pierwszoplanowe znaczenie dla przemian energetycznych.

Dlaczego…?

Każdy z nas chyba wie, że ostatecznym nośnikiem energii w organizmie, dostarczającym ją do niemal każdego procesu życiowego, jest adenozynotrifosforan – ATP. Najlepiej znamy go z tego, że zaopatruje w energię akt skurczu włókienek mięśniowych, dzięki czemu nasze mięśnie mogą się kurczyć, zaś my – wykonywać określoną pracę. Mówiąc najprościej: organizm spala składniki pokarmowe – cukry, tłuszcze i białka – a energię tego spalania magazynuje w rodnikach fosforanowych, tworzących ATP. Większość tych przemian zachodzi w mitochondriach – wyspecjalizowanych organellach komórkowych, pełniących funkcję energociepłowni biologicznych. Musimy jednak wyjaśnić, co oznacza w rzeczywistości termin – ‘spalanie składników pokarmowych’…
Na dobrą sprawę – organizm wykorzystuje tu tylko jedno, najwydajniejsze paliwo, zgromadzone w molekułach biologicznych – wodór. Enzymy odszczepiają atomy wodoru od cząsteczek składników pokarmowych, zaś NAD wiąże je i transportuje – jako NADH – do procesów spalania, w efekcie których wodór łączy się z tlenem (zostaje utleniony) i wytwarza wodę – a energia jego utleniania magazynowana jest w wiązaniach fosforanowych ATP. Jest to w zasadzie taka sama reakcja, jaka zachodzi w silniku rakietowym, tyle że w organizmie nie przebiega wybuchowo, ale wolno i wieloetapowo, i nie wyrzuca większości energii poza układ, jak rakieta, tylko gromadzi ją w wiadomy sposób – w postaci ATP. (Trochę energii opuszcza organizm jako ciepło.)
Widzimy więc, że – kiedy dostarczymy z suplementem gotowy NADH – ten od razu wprowadzi wodór, zgromadzony w swoich cząsteczkach, w procesy spalania i zasili nas solidną porcją energii. Oczywiście, po oddaniu swojego wodoru, powróci do formy NAD i wciąż będzie odbierał atomy tego paliwa od enzymów rozkładających składniki pokarmowe i wciąż katalizował reakcje spalania, generujące kolejne porcje ATP.
Nieraz spotkaliśmy się pewnie na rynku z suplementami sportowymi, nazywanymi marketingowo przez ich producentów – paliwem rakietowym (rocket fuel); widzimy, że chyba żaden suplement nie zasługuje bardziej na taką nazwę – jak NADH.

Aktywator kreatyny

W tym miejscu warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tego zagadnienia – współpracę NADH z innym, sztandarowym suplementem sportowym – kreatyną…
ATP powstaje głównie w mitochondriach (w którym to procesie żywo uczestniczy NADH), działa natomiast w odległych przedziałach komórkowych – chociażby we włókienkach mięśniowych. I chociaż musi jakoś dotrzeć do miejsca swojego działania, to nie ma zdolności samodzielnego poruszania się w obrębie komórek. I tu wkracza właśnie do akcji kreatyna… Odbiera rodniki fosforanowe od mitochondrialnego ATP, przekształca się w fosfokreatynę i jako taka rozwozi je po wszystkich zakamarkach komórek. Następnie, na ‘stacji docelowej’, np. w okolicy włókienka mięśniowego, przenosi rodniki fosforanowe na cząsteczki związku o nazwie ADP i wytwarza lokalną pulę ATP, gotową do wypełniania zadań metabolicznych.
Z uwagi na tę doniosłą funkcję, kreatyna pozostaje od dwóch dziesięcioleci najważniejszym suplementem sportowym, ułatwiającym zarówno rozwój wytrzymałości, jak też siły i masy mięśniowej.
Jeżeli chodzi o wytrzymałość, to sprawa wydaje się jasna: sprawne przenoszenie ATP z mitochondriów (z miejsca jego produkcji) do włókienek mięśniowych (do miejsca jego działania) pomaga w długotrwałym utrzymaniu wysokiej sprawności mięśni szkieletowych i mięśnia sercowego.
Musimy jednak wiedzieć, że ATP zaopatruje w energię również proces syntezy (anabolizmu) białek mięśniowych, wyznaczających masę i siłę muskułów, więc zapewniany przez kreatynę, wysoki jego poziom w miejscu przebiegu tego procesu (głównie w okolicy rybosomów – organelli zajmujących się produkcją protein) intensyfikuje procesy anaboliczne. Mało tego – ATP działa też (wspólnie ze specjalnymi enzymami – kinazami) jako przekaźnik sygnałów od hormonów anabolicznych, takich jak np. IGF czy insulina, dzięki czemu oddziałuje na geny (za pośrednictwem tzw. czynników transkrypcyjnych) i pobudza je do produkcji białek. Kinazy, wspólnie z ATP, intensyfikują anabolizm białek również na kolejnych etapach tego procesu, przebiegający poza genami. I to właśnie z tego powodu – suplementacja kreatyny ułatwia tak bardzo rozwój siły i masy mięśniowej. (Istnieją jeszcze inne aspekty anabolicznej aktywności kreatyny, które pominę, gdyż nie pozostają w związku z czynnością ATP.)
Kończąc ten paragraf, warto zauważyć, że ATP (więc poniekąd i kreatyna) przekształca NAD, za pośrednictwem odpowiedniej kinazy, w NADP – nukleotyd o kolosalnym znaczeniu dla wielu procesów anabolicznych.

Widzimy wyraźnie, że współpraca NADH z kreatyną rysuje się bardzo obiecująco dla rozwoju wytrzymałości, ale przede wszystkim – dla rozwoju siły i masy mięśniowej… NADH zwiększa wytwarzanie ATP w mitochondriach, zaś kreatyna – jego transport do pracujących włókienek mięśniowych i do przebiegu procesów anabolicznych.

NO-booster

Ostatnio rekordy popularności biją suplementy sportowe, zwiększające produkcję tlenku azotu (NO), nazywane popularnie przez ich użytkowników – no-boosterami.
Tlenek azotu to hormon (hormon gazowy) o szczególnym znaczeniu dla czynności tkanki mięśniowej. Kiedy NO rozkurcza mięśnie gładkie naczyń krwionośnych, powoduje ich rozszerzenie, co fachowcy nazywają wazodylatacją, zaś sportowcy – pompą. Ten mechanizm reguluje ciśnienie tętnicze i uczestniczy w dokrwieniu pracujących mięśni szkieletowych. Kiedy natomiast rozkurcza mięśnie gładkie ciał jamistych prącia, inicjuje erekcję.
Ale wpływ NO na mięśnie szkieletowe nie ogranicza się li tylko do ich dokrwienia; np. uczestniczy on również w akcie skurczu włókienek mięśniowych. Mało tego: za pośrednictwem swoich przekaźników – kinaz i cyklicznych nukleotydów – oddziałuje na tzw. czynniki transkrypcyjne i pobudza geny komórek mięśniowych do produkcji (anabolizmu) białek. Pobudza produkcję białek też i na tej zasadzie, że jego pochodna – nadtlenoazotyn – pośredniczy w przewodzeniu bodźców od silnych hormonów anabolicznych, takich jak insulina czy IGF.
Tlenek azotu bierze jednocześnie udział w rozlokowywaniu nowopowstałych białek w komórkach mięśniowych – w ten sposób, aby te maksymalnie sprawnie wykonywały swoje zadania wysiłkowe: aby odpowiednio reagowały na bodźce odbierane z układu nerwowego oraz kurczyły się i przenosiły silę swojego skurczu, nie niszcząc przy okazji struktury komórki mięśniowej.
NO pobudza dodatkowo produkcję najsilniejszego hormonu anabolicznego – testosteronu, ale do tych zagadnień powrócę jeszcze – za chwilę…

Organizm wytwarza tlenek azotu z jednego z aminokwasów (składnika białek pokarmowych) – z argininy. Dlatego właśnie arginina uznawana jest za podstawowy no-booster i szeroko wykorzystywana we wspomaganiu wysiłku sportowego, zarówno w dyscyplinach wytrzymałościowych, jak też siłowych. Natomiast NADPH musimy uznać za kolejny no-booster, gdyż jest on koenzymem syntazy tlenku azotu (NOS) – enzymu przekształcającego argininę w NO.
Mówiąc krótko – od dostępności NADPH zależy efektywność przemiany argininy w tlenek azotu, czyli też skuteczność suplementów tego aminokwasu. Widać więc, że warto łączyć Koenade w jednym programie wspomagania – nie tylko z kreatyną, ale również i argininą.

Testo-booster

Testosteronu nie trzeba chyba specjalnie reklamować, bo hormon ten jest bardzo dobrze znany – zdecydowanie – wszystkim sportowcom. Napiszę wiec tylko dla porządku: testosteron to związek z grupy androgenów (męskich hormonów płciowych) o bardzo silnej aktywności anabolicznej, wpływający dodatnio na nasze libido, motywację do ćwiczeń, przyrost masy mięśniowej i procesy krwiotwórcze. Z uwagi na taką aktywność – zarówno sportowcy z dyscyplin siłowych, jak też wytrzymałościowych, dążą do podniesienia jego poziomu w swoich organizmach. Efekt ten osiągają – albo w sposób nielegalny – przyjmując preparaty farmakologiczne, oparte o ten hormon lub jego pochodne (tzw. steroidy anaboliczno-androgenne), albo legalny – stosując kompozycje ekstraktów roślinnych, podnoszące poziom własnego hormonu, nazywane potocznie – boosterami testosteronu lub testo-boosterami.

I tu trzeba zaznaczyć, że Koenade może być potencjalnym boosterem testosteronu. Pełna synteza tego hormonu w jądrach (męskich gonadach) rozpoczyna się bowiem od kwasu octowego i przebiega w kilkunastu etapach, katalizowanych przez wiele enzymów. Natomiast koenzymem większości enzymów ze szlaku syntezy testosteronu jest właśnie… NADPH.

Jak widać – Koenade może stanowić ciekawy dodatek do ziołowych boosterów testosteronu, zwiększający efektywność tych suplementów.
Starsi panowie, stosujący Koenade w celu rewitalizacji, mogą odnieść tu dodatkową korzyść w postaci wzrostu potencji seksualnej. Raz – z uwagi na udział naszego koenzymu w produkcji podnoszącego libido testosteronu, dwa – z uwagi na udział w produkcji tlenku azotu, zawiadującego erekcją.
Natomiast Panie, korzystające z tego suplementu w celach upiększających i odmładzających, nie muszą obawiać się o wąsik czy duże muskuły… Analogiczne reakcje, katalizowane przez NADPH, prowadzą w kobiecym organizmie do wytworzenia żeńskich hormonów płciowych – gestagenów i estrogenów.

Wtórny przekaźnik

Omówiony wyżej testosteron działa anabolicznie w ten sposób, że wnika do komórek mięśniowych i aktywuje w ich wnętrzu czynniki transkrypcyjne, pobudzające geny do produkcji białek. Jednak większość hormonów anabolicznych, jak insulina, insulinopodobny czynnik wzrostu (IGF) czy tzw. miokiny (lokalne hormony tkanki mięśniowej) nie mają zdolności przenikania przez błonę komórkową, więc wiążą się tylko z elementami tej błony (receptorami), zaś dalej ich sygnał przekazywany jest przez wtórne przekaźniki. To dopiero wtórne przekaźniki aktywują czynniki transkrypcyjne, pobudzające geny do produkcji białek.
Jedną grupę wtórnych przekaźników poznaliśmy już wcześniej – kinazy związane z ATP. Pamiętamy również, że podobną funkcję może pełnić produkt tlenku azotu – nadtlenoazotyn. I tu jeszcze jedna, ciekawa informacja – niedawno dowiedziono, że funkcje wtórnego przekaźnika hormonów anabolicznych pełni również nadtlenek wodoru – produkt oksydazy NADPH – enzymu wymagającego do swojej aktywności naszego koenzymu. Jak wykazano – kiedy insulina lub hormon do niej podobny wiąże się z błoną komórkową, uruchamia różne wtórne przekaźniki – a między innymi – stymuluje oksydazę NADPH i zwiększa produkcję nadtlenku wodoru. Natomiast nadtlenek wodoru aktywuje wspominane czynniki transkrypcyjne, a w szczególności najważniejszy z nich, zawiadujący produkcją ogromnej ilości białek – niejaki NFkB.

Jako ciekawostkę można tu dodać, że nadtlenek wodoru działa niemal tak samo na inne czynności życiowe, jak tlenek azotu…

Regenerator glutationu

Białka ulegają uszkodzeniu przez wolne rodniki. Szczególnie zaś białka mięśniowe – podczas wysiłku, kiedy to rodniki zalewają komórki mięśniowe, powstając gremialnie w efekcie wzmożenia procesów energetycznych. Uszkodzone białka są dalej trawione przez enzymy kataboliczne, czyli rozkładane na drobniejsze fragmenty i wolne aminokwasy, co nazywamy katabolizmem i co utrudnia nam rozwój siły i masy mięśniowej.

Glutation eliminuje wolne rodniki i ochrania tym samym białka, co nie jest może jeszcze jakimś ewenementem, gdyż podobnie działa wiele innych substancji, nazywanych ogólnie – antyoksydantami. Eliminacja wolnych rodników nie zawsze też pozostaje korzystna dla procesów anabolicznych, gdyż molekuły te biorą udział w aktywności wielu hormonów anabolicznych i stymulują wspominane wyżej czynniki transkrypcyjne. Ale tylko jedyny glutation posiada tę unikalną cechę, że potrafi naprawiać białka komórkowe, uszkodzone wolnymi rodnikami!

Glutation bierze również udział w samym anabolizmie białek, gdzie pozostaje niezbędny do tworzenia tzw. mostków disulfidowych. Są to szczególne połączenia pomiędzy aminokwasami, tworzone przez atomy siarki, służące kształtowaniu odpowiedniej struktury i funkcji białek. Musimy wiedzieć, że to one właśnie odpowiadają np. za kształt ‘sprężynki’ białek kurczliwych – a co za tym idzie – ich zdolność do generowania czy przenoszenia impulsów siłowych.

Ale najważniejsza jest bodaj ostatnia właściwość glutationu…

Wiemy, że atomy siarki kształtują strukturę białek. Muszą jednak łączyć się one pomiędzy sobą tylko w tych miejscach, w których tego potrzeba. Tam, gdzie atomy siarki nie powinny tworzyć połączeń (mostków), zabezpieczane są poprzez wiązanie atomów wodoru i tworzenie tzw. grup tiolowych – SH. Problem w tym, że – w efekcie różnych zdarzeń metabolicznych – atomy wodoru odrywają się od siarki, a wtedy ta tworzy niechciane połączenia, zaś białko traci swoje cechy funkcjonalne.
Na szczęście – takie same grupy tiolowe (SH) posiada glutation! Kiedy więc siarka białka traci swój wodór, glutation natychmiast oddaje jej swój – ze swojej grupy tiolowej. Najkorzystniejsza życiowo sytuacja to taka, w której grupy tiolowe glutationu pozostają w swoistej równowadze z grupami tiolowymi białek. Odnosząc tę sytuację konkretnie do tkanki mięśniowej – możemy powiedzieć, że funkcjonalna masa mięśniowa może być na tyle wysoka, na ile pozwolą na to zasoby glutationu, zgromadzone w komórkach mięśniowych.

Teraz chodzi o to, że glutation – kiedy oczyszcza komórkę mięśniową z wolnych rodników – traci swoje właściwości i musi zostać zregenerowany. I tu dochodzimy do sedna zagadnienia: nie wnikając głęboko w szczegóły – regeneracją glutationu zajmuje się głównie… NADPH.
Regeneracja tego związku nie tylko ma duże znaczenie dla komórek mięśniowych, ale również – dla komórek krwi (erytrocytów), dowożących tlen do serca i pracujących muskułów, a usuwających jednocześnie końcowy produkt spalania składników energetycznych – dwutlenek węgla. Regeneracja glutationu chroni erytrocyty przed rozpadem i usprawnia przebieg procesów tlenowych podczas wysiłku.

Anabolik

Nukleotydy pirydynowe włączają się jeszcze szerzej w procesy anaboliczne, aniżeli tylko poprzez opisane wyżej mechanizmy. Do zagadnień tych powrócę jeszcze w końcowej części dzisiejszego opracowania, a w tym miejscu jedynie zaznaczę, że biorą one udział w syntezie aminokwasów i zasad azotowych.

Przypomnę, że biało składa się z aminokwasów. Niektóre aminokwasy organizm nasz potrafi samodzielnie syntetyzować, inne zaś musi bezwzględnie pobierać z pożywienia. Aby doszło do upragnionego przez wielu sportowców wzmożenia produkcji białek, organizm musi dysponować pełnym kompletem wszystkich, niezbędnych aminokwasów. I tu właśnie niemałą rolę odgrywają NADH i NADPH, katalizujące syntezę wielu ważnych aminokwasów, takich jak np. kwas glutaminowy, prolina czy tyrozyna.

NADH i NADPH zaangażowane są też w syntezę zasad azotowych (purynowych i pirymidynowych). Na niektórych etapach NADPH współpracuje tu z innym, ważnym koenzymem – THFA.
Zasady azotowe są fundamentem budowy nukleotydów i kwasów nukleinowych.
Do nukleotydów należy chociażby znany nam dobrze ATP – magazynier i transporter energii oraz przekaźnik sygnałów hormonów anabolicznych, ale w grupie tych związków znajdziemy jeszcze inne, niezwykle ważne przekaźniki – cykliczne nukleotydy, takie jak cAMP i cGMP.
Jeden z kwasów nukleinowych – DNA – buduje geny i przechowuje i informację o białkach. Inny – RNA – kopiuje tę informację i przekazuje ją do rybosomów, które syntetyzują nowe białka na matrycy RNA. Aby doszło więc do syntezy białka, dojść musi najpierw do syntezy RNA, co ułatwiają nukleotydy pirydynowe.
Natomiast sprawna synteza DNA jest nieodzownym warunkiem podziałów komórkowych. Ważna jest szczególnie dla takich tkanek, które regenerują się poprzez intensywne podziały komórkowe, jak np. krew, w której podstawę istoty komórkowej tworzą wspominane wyżej erytrocyty. Jeżeli więc erytrocyty mają wydajnie się mnożyć w odpowiedzi na trening i dzięki temu właściwie zaopatrywać w tlen mięśnie szkieletowe i mięsień sercowy, muszą sprawnie syntetyzować DNA, do czego potrzeba odpowiedniej ilości THFA i NADPH. Tu warto zaznaczyć, że w sytuacji niedoboru tych koenzymów dochodzi do hamowania mnożenia erytrocytów i do rozwoju niedokrwistości.

Synteza DNA, a więc i poziom NADPH, ma też ogromne znaczenie dla regeneracji mięśni i rozwoju masy mięśniowej…!

Mięśnie rosną bowiem w reakcji na trening, w ten sposób, że niedojrzałe komórki mięśniowe, nazywane mioblastami lub komórkami satelitarnymi, mnożą się intensywnie i – albo przekształcają się w dorosłe komórki mięśniowe (miocyty), albo przekazują miocytom swoje młode, sprawne metabolicznie jądra komórkowe. A ponieważ to jądra inicjują i prowadzą kluczowe etapy anabolizmu białek, dlatego większa liczba sprawniejszych jąder przekłada się na tempo i wydajność anabolizmu – a ostatecznie – na przyrost masy mięśniowej.

Współpraca pomiędzy NADPH a THFA odgrywa też dużą rolę w tzw. procesach metylacji, w które zaangażowany jest (obok tych koenzymów) jeszcze jeden z aminokwasów – metionina. W kontekście adaptacji wysiłkowej ważna będzie metylacja, prowadząca do wytworzenia cząsteczki kreatyny, zachodząca na jednym z etapów produkcji tego ważnego związku (patrz – wyżej) w organizmie ciężko trenującego sportsmena.
Inna, ważna metylacja to przemiana pewnego, szczególnego aminokwasu – kwasu D-asparaginowego – w kwas N-metylo-D-asparaginowy (NMDA), aktywujący produkcję silnych hormonów anabolicznych – testosteronu, DHEA, IGF i GH.
Chyba jednak najważniejszą metylacją dla sportowców z dyscyplin siłowych jest metylacja tzw. kompleksów inicjacyjnych, rozpoczynająca strategiczny etap anabolizmu białek – translację, gdyż od sprawności przebiegu tego procesu zależy w dużej mierze tempo rozwoju siły i masy mięśniowej.

Psychostymulator

Nasz aktualny stan psychiczny uzależniony jest od wytwarzania w naszym mózgu różnych substancji sygnałowych, nazywanych neuroprzekaźnikami lub neurotransmiterami. Za dobry nastrój odpowiada np. dopomina i serotonina, podczas gdy noradrenalina daje nam napęd do pracy fizycznej i umysłowej. Noradrenalina zwiększa też zdolność mięśni do pracy oraz mobilizuje rezerwy energetyczne ustroju.
Dopomina i noradrenalina powstają z dwóch aminokwasów (składników białek) – z fenyloalaniny i tyrozyny, natomiast serotonina – z innego aminokwasu – tryptofanu. Dlatego sportowcy sięgają często, przed rozpoczęciem treningu lub przed zawodami, po suplementy zawierające tyrozynę, co podnosi poziom noradrenaliny i zwiększa zdolności wysiłkowe.
I tu warto wiedzieć, że ważnym koenzymem enzymów katalizujących przemianę aminokwasów do neuroprzekaźników jest NADPH, który współpracuje tutaj z jeszcze jednym koenzymem – nijakim BH4. Widzimy więc, że zestawienie suplementu tyrozyny z Koenade powinno dać znacznie lepsze rezultaty, aniżeli zastosowanie tylko tego pierwszego.

Faktycznie – badania dowodzą, że suplementy NADH wyraźnie podnoszą nasz napęd psychofizyczny.

Spalacz tłuszczu

Redukcja tkanki tłuszczowej jest rutynowym elementem przygotowań sportowych, szczególnie w dyscyplinach z limitami wagowymi i w konkurencjach sylwetkowych. Sportowcy często sięgają tutaj po suplementy diety, ułatwiające redukcję tkanki tłuszczowej, nazywane popularnie spalaczami tłuszczu. Teoria wskazuje, że skutecznego spalacza tłuszczu możemy upatrywać również w Koenade

Pamiętajmy bowiem, że NAD jest najważniejszym koenzymem, katalizującym proces spalania kwasów tłuszczowych. Redukcji tłuszczu sprzyja również tlenek azotu, wytwarzany – jak wiemy – przy znamiennym współudziale NADPH. Pamiętamy, że noradrenalina – wytwarzana z udziałem NADPH – mobilizuje rezerwy energetyczne ustroju. Mobilizacja ta opiera się głównie o zjawisko lipolizy, polegające na rozbijaniu przez noradrenalinę cząsteczek tłuszczu do jego składników pierwszych – glicerolu i kwasów tłuszczowych, które wędrują następnie z obiegiem krwi do pracujących mięśni, gdzie ulegają spalaniu.
Niepocieszająca informacja to ta, że NADPH pośredniczy jednocześnie w mechanizmie lipogenezy – produkcji tłuszczu zapasowego. Ostatecznie nie bardzo więc wiadomo, które z omawianych procesów wezmą tu górę i – czy Koenade ułatwi redukcję tłuszczu, czy procesy te wzajemnie się zniosą a bilans tłuszczowy wyjdzie na zero…?

Szalę zadają się przechylać tutaj najnowsze wieści o NAD… Otóż, okazuje się, że związek ten jest koenzymem i stymulatorem sirtuin – enzymów długowieczności, o których więcej napiszę za chwilę, a które silnie redukują tkankę tłuszczową. Nie wnikając w szczegóły (procesy te są dosyć skomplikowane) – sirtuiny ingerują w szlaki hormonalne oraz w mechanizmy gromadzenia tłuszczu i dojrzewania komórek tłuszczowych (adipocytów), a ostatecznie – powstrzymują rozwój tkanki tłuszczowej (adipogenezę).

Enzymy długowieczności

Od pewnego czasu już wiemy, że dieta niskokaloryczna poprawia zdrowie i przedłuża życie zwierząt laboratoryjnych, w tym – ssaków naczelnych (prawdopodobnie więc również i ludzi). Od momentu, w którym zaobserwowano, że ograniczenie poboru energii (tzw. restrykcja kaloryczna) aktywuje pewne, szczególne enzymy – sirtuiny, zaś zwierzęta pozbawione doświadczalnie tych enzymów nie odnoszą korzyści z niskokalorycznej diety, sirtuiny okrzyknięto ‘enzymami długowieczności’.
Koenzymem sirtuin jest NAD. Udowodniono, że wzrost poziomu tego koenzymu w komórkach silnie aktywuje sirtuiny. A pamiętamy, że NADH (Koenade) – po oddaniu wodoru na cele energetyczne – powraca do formy NAD (podstawowej). To ważne, gdyż we współpracy z sirtuinami NAD nie przenosi wodoru, tylko działa w swej formie podstawowej.
Wiemy już, że sirtuiny (a tym samym – Koenade) sprzyjają zdrowiu, długowieczności i redukcji tkanki tłuszczowej.

W tym miejscu należałoby zadać więc pytanie: jaki wpływ mogą mieć te enzymy na rozwój tkanki mięśniowej…?

Aktywność sirtuin wzrasta w przypadku niedostatku kalorii, zaś ich zadanie polega tu głównie na dostrajaniu gospodarki energetycznej do zaistniałej sytuacji. To właśnie dlatego hamują rozwój i ułatwiają rozpad tkanki tłuszczowej; kwasy tłuszczowe są niezwykle zasobnym zapasem energetycznym, gromadzonym ‘na czarną godzinę’, spalanym chętnie w okresie głodzenia.
Ponieważ budowa białek mięśniowych wymaga ogromnych nakładów energetycznych, dlatego sirtuiny hamują procesy anaboliczne. Dowiedziono, że enzymy te utrudniają dojrzewanie młodych komórek mięśniowych oraz przewodzenie sygnałów od insuliny i podobnych hormonów anabolicznych, co obniża aktywność wspominanych wyżej kinaz, w tym – najważniejszej z nich – nijakiej kinazy mTOR, jak również – aktywność najważniejszego czynnika transkrypcyjnego – NFkB, a tym samym ogranicza hipertrofię mięśni – przerost tkanki mięśniowej.
Ciekawe w tym wszystkim jest to, że jednocześnie sirtuiny silnie pobudzają anabolizm jednej, konkretnej grupy białek kurczliwych włókienek mięśniowych – tzw. ciężkich łańcuchów alfa miozyny. Skąd bierze się taka niekonsekwencja…?
Ciężkie łańcuchy alfa miozyny odpowiadają za siłę skurczu mięśnia. Wydaje się więc, że sirtuiny – w trosce o ekonomię pracy – sprzyjają formowaniu się mniejszych, ale silniejszych muskułów, sprawniej wykonujących swoje zadania, mniejszym nakładem energetycznym.
Jeszcze bardziej zaskakująco brzmi kolejne doniesienie… Jak dowiedziono – sirtuiny i NAD nie ograniczają hipertrofii tkanki mięśniowej, indukowanej wysiłkiem fizycznym…!!!

Okazuje się bowiem, że stres oksydacyjny (nadmiar wolnych rodników), wywołany np. ciężkim treningiem siłowym, aktywuje w komórkach mięśniowych inne enzymy, wykorzystujące jako koenzym NAD – tzw. PARP. Natomiast PARP silnie konkurują z sirtuinami o NAD i czasowo pozbawiają je aktywności. Enzymy te konkurują też z sirtuinami na szlakach anabolicznych: wzmacniają sygnały od hormonów anabolicznych, podobnych do insuliny, jak również aktywują najsilniejszy czynnik transkrypcyjny – NFkB.

Po pewnym czasie od zakończenia treningu, w przypadku niedoboru kalorii, sirtuiny znowu mogą dochodzić do głosu i wyhamowywać aktywność PARP na trzy sposoby – poprzez konkurencję o NAD i szlaki anaboliczne, jak również – poprzez wpływ na same PARP; sirtuiny zmieniają bowiem strukturę tych enzymów, usuwając z nich cząsteczkę kwasu octowego.

Widzimy, że kontrowersyjna aktywność sirtuin może potencjalnie tworzyć jakiś problem dla kulturystów, redukujących tkankę tłuszczową przed zawodami. To znaczy, tak: jeżeli pozostają oni na diecie z niedoborem kalorycznym, to antylipogenetyczna aktywność tych enzymów ułatwi im redukcję tkanki tłuszczowej, ale ich aktywność antyanaboliczna może utrudnić utrzymanie wysokiego poziomu masy mięśniowej. Wydaje się więc, że najlepiej tutaj jedynie nieznacznie ograniczać kalorie, a deficyt energetyczny tworzyć dodatkowymi ćwiczeniami (np. aerobowymi), bo wtedy PARP zahamują aktywność sirtuin. Warto też zastosować Koenade okołotreningowo (np. przed i po treningu), aby mięśnie dysponowały odpowiednim zasobem NAD i aby sirtuiny nie ograniczyły zbyt szybko aktywności PARP, podkradając im cząsteczki tego cennego koenzymu. Możemy spodziewać się, że suplementacja taka wzmocni i wydłuży aktywność PARP, co przełoży się na ochronę mięśni podczas redukcji wagi.
Zauważmy, że – jeżeli aktualnie nie redukujemy wagi i pozostajemy na proanabolicznej diecie wysokokalorycznej – sirtuiny praktycznie nie działają, zaś suplementacja Koenade zwiększa jedynie aktywność PARP, stymulujących syntezę białek.
Zauważmy jednocześnie, że problem sirtuin nie dotyczy zupełnie przedstawicieli dyscyplin siłowych z limitami wagowymi, redukujących wagę przed zawodami. Tutaj, jeżeli nawet przeważą sirtuiny (chociaż badania wskazują, że w okresie okołotreningowym nie jest to raczej możliwe), to ułatwią redukcję wagi i – chociaż może ograniczą trochę rozwój masy mięśniowej – to jednocześnie poprawią siłę mięśni. A w tego typu dyscyplinach o to przecież chodzi – nie tyle wielkie, co silne i dynamiczne muskuły! Tu również warto podać Koenade, bo – jak pamiętamy – NAD zwiększa aktywność sirtuin i PARP, czyli przyczynia się ostatecznie do redukcji tkanki tłuszczowej oraz rozwoju masy i/lub siły mięśniowej.

Wszystkie te doniesienia na temat udziału nukleotydów pirydynowych w procesach prowadzących do rozwoju siły i masy mięśniowej wydają się znakomicie tłumaczyć wyniki uzyskane w cytowanych na wstępie badaniach. W świetle przedstawionych powyżej faktów nie powinno nas dziwić, że suplementacja NADH wypływała jedynie niezamiennie na rozwój wytrzymałości, zaś bardzo wyraźnie – na rozwój parametrów siłowych.
Wydaje się więc, że Koenade może okazać się niezwykle przydatnym suplementem szczególnie dla kulturystów i przedstawicieli wszystkich dyscyplin siłowych – i to zarówno stosowany samodzielnie, jak też w połączeniu z innymi suplementami – np. boosterami testosteronu, kreatyną czy argininą.

Facebooktwitterlinkedin