Autor: Sławomir Ambroziak
Słowa kluczowe: tokotrienole, gamma tokotrienol, androgeny, testosteron, DHT, receptory androgenowe, ksenoandrogeny, SARM, tkanka mięśniowa, prostata.
Wszyscy dobrze wiemy, że androgeny to męskie hormony płciowe. Androgeny wyznaczają męską seksualność oraz warunkują tężyznę fizyczną mężczyzn. W tym drugim przypadku działają bowiem jako hormony anaboliczne, wzmagające m.in. produkcję białek w mięśniach. W późniejszej fazie życia mężczyznom zaczyna brakować androgenów, która to sytuacja prowadzi do przekwitania męskiego, zwanego andropauzą, objawiającego się spadkiem zdolności seksualnych oraz ubytkiem masy i siły mięśni. W tej sytuacji starzejącym się panom proponowana jest najczęściej hormonalna terapia zastępcza (przynajmniej w zachodnich standardach medycznych), polegająca na podawaniu androgenów – albo w postaci naturalnych męskich hormonów płciowych (przeważnie testosteronu), albo ich syntetycznych pochodnych – tzw. steroidów anaboliczno-androgennych. Nietrudno zgadnąć – i na pewno wszyscy to wiemy, że z naturalnych i syntetycznych androgenów (częściej tych drugich) korzystają również sportowcy i panowie aktywni fizycznie, pracujący nad poprawą siły i masy mięśni lub modelowaniem męskiej sylwetki. Ponieważ jednak, obok niezaprzeczalnych korzyści, podawane z zewnątrz w większych dawkach męskie hormony płciowe niosą również niepożądane efekty zdrowotne, dlatego naukowcy poszukują molekuł niosących same pożytki, wolnych od skutków ubocznych.
A badania ostatnich lat dowodzą, że molekuły takie nie są iluzją i naprawdę istnieją – i to nie tylko jako twory syntezy laboratoryjnej, ale również owoce dobroczynnej działalności natury.
W czym problem?
Testosteron oraz jego syntetyczne pochodne są związkami o podobnej budowie steroidowej. Nasze enzymy przekształcają je więc w podobny sposób, a więc m.in. do hormonu o nazwie dihydrotestosteron (DHT) lub związków o podobnej aktywności. Problem w tym, że DHT, w przeciwieństwie do swoich prekursorów (testosteronu i steroidów anaboliczno-androgennych), słabo rozwija mięśnie, za to bardzo silnie – prostatę, będąc przyczyną przerostu gruczołu krokowego a nawet raka stercza. Tak więc za większość efektów niepożądanych, wynikających ze stosowania męskich hormonów płciowych, odpowiada właśnie DHT. Dlatego też naukowcy, w poszukiwaniu bezpiecznych androgenów, skupiają się na wykazujących aktywność androgenną cząsteczkach niesterydowych, nieprzekształcanych przez nasz organizm do DHT. Molekuły takie nazywane są przez nich najczęściej ksenoandrogenami, czyli obcymi androgenami, albowiem po grecku „ksenos” to „obcy”.
Ale powyższe to tylko pierwszy aspekt całego zagadnienia. Drugi problem tkwi w receptorach androgenowych – białkach komórkowych, odpowiedzialnych za aktywność androgenów w ich tkankach docelowych. Na przykład więc pobudzenie przez androgeny receptorów rozlokowanych w tkance mięśniowej prowadzi do przerostu mięśni, a rozlokowanych w gruczole krokowym – do przerostu prostaty. Okazuje się jednak, że różne androgeny oddziałują z różną siłą na receptory różnych tkanek. To samo zjawisko obserwujemy w odniesieniu do niesterydowych molekuł o aktywności androgennej. Poszukując w oparciu o to zjawisko bezpiecznych androgenów, znaleziono molekuły niesterydowe, bardzo silnie aktywujące mięśniowe receptory androgenowe, za to niezwykle słabo sterczowe. Związki takie nazwano selektywnymi modulatorami receptora androgenowego i opatrzono skrótem SARM.
Z laboratorium i z natury
Ksenoandrogeny i SARM-y są najczęściej syntetycznymi produktami laboratoriów chemicznych. Jednakże z publikowanych niedawno na stronie www.sylwetka-uroda-zdrowie.pl artykułów mogliśmy się dowiedzieć, że tego typu związki znajdziemy również w naturze.
Jeżeli bowiem chodzi np. o ksenoandrogeny, to większość ich cząsteczek uzyskano na drodze chemicznej modyfikacji alfa tokoferolu i gamma tokotrienolu – dwóch ważnych związków z grupy witaminy E. Jak jednak dowiedzieliśmy się z jednego ze wspomnianych wyżej artykułów – do podobnych modyfikacji dochodzi w efekcie naturalnych przemian metabolicznych tych związków, zachodzących we wnętrzu naszego organizmu, przy czym gamma tokotrienol wydaje się przekształcać w związki androgenne o wyższej aktywności anabolicznej aniżeli metabolity alfa tokoferolu. Wystarczy powiedzieć, że 3-tygodniowe podawanie tokotrienoli zdrowym szczurom doprowadziło do 16-procentowego wzrostu stężenia białka i 50-procentowego wzrostu rozmiarów regenerujących się włókien mięśniowych, w porównaniu z grupą zwierząt kontrolnych (Elsy, 2017).
Drugi ze wspomnianych artykułów informował nas o zidentyfikowaniu jako SARM-ów urolityn – związków powstających na skutek przekształcenia przez naszą pożyteczną florę jelitową składników aktywnych granatu. Omówiono w nim doświadczenie, w którym naukowcy najpierw dodali do podłoża hodowlanego urolitynę B i testosteron; wtedy, w porównaniu z czystym podłożem, rozmiar komórek mięśniowych traktowanych testosteronem wzrósł o ok. 25, a traktowanych urolityną – o ok. 27%. Urolityna B zadziałała więc anabolicznie silniej niż testosteron. Równoległe grupy komórek poddano podobnemu zabiegowi, tyle tylko, że w każdym przypadku wzbogacono podłoże hodowlane o szczególny rodzaj RNA tłumiący produkcję receptorów androgenowych. A gdy okazało się, że komórki mięśniowe pozbawione AR nie odpowiadają wzrostem ani na testosteron, ani na urolitynę B, stało się rzeczą oczywistą, że urolityna działa dokładnie poprzez szlak hormonalny androgenów. Dla pewności wykonano jednak jeszcze jedną próbę, tym razem z użyciem antagonisty receptora androgenowego; również farmakologiczna blokada AR znosiła anaboliczne efekty działania urolityny B na komórki mięśniowe. W tej sytuacji naukowcy sprawdzili bezpośredni wpływ urolityny B na aktywność receptora androgenowego w porównaniu z testosteronem; okazało się, że kiedy testosteron zwiększał aktywność AR o 60, to urolityna B o blisko 100%, w porównaniu z aktywnością AR komórek utrzymywanych na czystym podłożu (Rodriguez, 2017). Jednocześnie urolityny A i B są antagonistami sterczowych receptorów androgenowych, hamującymi ich szlak sygnałowy oraz znoszącymi ich aktywację przez DHT (Sánchez-González, 2014; Vadhanam, 2015). Wystarczy w tym miejscu powiedzieć, że wcześniejsze, wstępne doświadczenia na izolowanych komórkach i na zwierzętach były tak bardzo obiecujące, że od kilku lat składniki aktywne granatu pozostają w kolejnych fazach badań klinicznych z udziałem ludzi, których spływające systematycznie wyniki każą myśleć o nich już nie tylko jako o składnikach pokarmowych, zapobiegających rozwojowi schorzeń gruczołu krokowego, ale jako o sensu stricto specyfikach wskazywanych do leczenia raka stercza (Jacob, 2009). Tak więc pochodzące z naturalnych przemian składników granatu urolityny działają dokładnie jak syntetyczne SARM-y, które, jak dowiedziono niedawno ponad wszelką wątpliwość, powiększając masę mięśniową, hamują jednocześnie przyrost masy i rozwój schorzeń prostaty (Chisamore, 2016).
Korekta klasyfikacji
Jak już wyżej wspomniano, zmodyfikowane chemicznie pochodne alfa tokoferolu i gamma tokotrienolu sklasyfikowano pierwotnie jako ksenoandrogeny. Mowa tutaj oczywiście zarówno o syntetycznych, jak też naturalnych pochodnych związków z grupy witaminy E. Wydaje się jednak, że w świetle nowszych badań klasyfikację tę należałoby zmienić, uznając podobne związki za SARM-y poprawiające stan umięśnienia i jednocześnie chroniące prostatę. Już bowiem dosyć dawno temu np. donoszono, że produkt powstający naturalnie w naszym organizmie, w efekcie antyoksydacyjnej aktywności alfa tokoferolu – alfa tokoferylochinon – wykazuje skuteczność w leczeniu zaniku i zaburzeń odżywienia mięśni (Moszczyński, 1999), czyli działa na tej płaszczyźnie dokładnie tak samo, jak androgeny i ich syntetyczne pochodne – tzw. steroidy anaboliczno-androgenne, czyli że zapewne aktywuje mięśniowe receptory androgenowe. Jednak dopiero niedawno ustalono, że alfa tokoferylochinon obniża jednocześnie aktywność sterczowych receptorów androgenowych, hamując na tej drodze wzrost komórek raka prostaty (Fajardo, 2016).
Wydaje się, że sprawa ma się podobnie w przypadku naturalnych pochodnych gamma tokotrienolu i innych tokotrienoli. Pamiętamy bowiem, że 3-tygodniowe podawanie tokotrienoli zdrowym szczurom doprowadziło do 16-procentowego wzrostu stężenia białka i 50-procentowego wzrostu rozmiarów regenerujących się włókien mięśniowych, w porównaniu z grupą zwierząt kontrolnych (Elsy, 2017). Jednocześnie w wielu badaniach dowiedziono, że tokotrienole mogą niezwykle skutecznie chronić gruczoły krokowe mężczyzn przed rozwojem raka prostaty (Vraka, 2008; Srivastava,2006; Yap, 2008, 2010; Takahashi, 2009; Barve, 2009, 2010; Luk, 2011; Lee, 2012; Liu, 2014; Huang, 2014; 2016). Przy czym należy podkreślić, że przynajmniej dwa z wyżej przedstawionych zespołów badawczych udowodniły, iż ochronna aktywność tokotrienoli względem prostaty wynika m.in. ze zdolności tych związków do hamowania aktywności sterczowych receptorów androgenowych (Vraka, 2008; Huang, 2014).
Podsumowując…
Ostatecznie stajemy więc przed następującymi faktami… Pochodne gamma toktrienolu aktywują receptory androgenowe, w związku z czym zaliczono je do grupy ksenoandrogenów (obcych androgenów) i podjęto próby leczenia nimi problemów mięśniowych. Pochodne tokotrienoli o podobnej aktywności mogą powstawać w naszym organizmie, w efekcie naturalnych przemian metabolicznych związków z grupy witaminy E. Badania, w których obserwowano dodatni wpływ tokotrienoli na hipertrofię mięśni, wydają się wskazywać na to, że takie naturalne ich pochodne aktywują mięśniowe receptory androgenowe, przez co tokotrienole działają pozytywnie na mięśnie, podobnie jak androgeny. Jednocześnie badania pokazujące ochronną aktywność tokotrienoli względem prostaty, m.in. na drodze obniżania aktywności sterczowych receptorów androgenowych, sugerują zmianę klasyfikacji pochodnych tych związków z ksenoandrogenów na selektywne modulatory receptora androgenowego (SARM).
A jakie płyną z tego wszystkiego praktyczne wnioski…? Bez wątpienia takie, że preparaty oparte na tokotrienolach to znakomite suplementy dla starszych panów, ochraniające prostatę oraz wspomagające ich zdolności seksualne i tężyznę fizyczną. To równie znakomite suplementy dla sportowców z dyscyplin siłowych i sylwetkowych oraz osób korzystających rekreacyjnie z zajęć na siłowni, wspomagające rozwój masy i siły mięśni oraz ułatwiające pracę nad muskularną sylwetką.


